wczoraj "zaszaleli" na Wings For Life World Run !!!
Bartek Olszewski w Kanadzie, Dominika Stelamach w Australii, Diana Gołek w holenderskiej Bredzie, Tomasz Walerowicz i Agnieszka Janasiak na naszej rodzimej ziemi:) Oraz wielu Innych miłośników biegania, bo w 34 lokalizacjach na całym świecie uczestniczyło w tym biegu z goniącą metą he,he... około 100 tyś. uczestników.
Wygrał niesamowity Włoch Giorgio Calcaterra! Oglądałem relacje z tej imprezy w tv i kiedy przyglądałem się w jakim tempie przebiera nogami po siedemdziesiątym kilometrze kibicowałem Mu z całego serca, aby dobiegł do dziewięćdziesiątego kilometra:) Aż głody biegania się zrobiłem z tego patrzenia hi,hi...
Ogromny szacunek, wielkie brawa i podziw dla Gościa!
Z drugiej strony nie na darmo nazywamy Italczyków Makaroniarzami hi,hi... Dużo pasty i jest efekt he,he...
Nasz Bartek drugi na świecie także zasłużył na graty i słowa uznania, ale mój imiennik Walerowicz jest mi mentalnie najbliższy;)
"- Nigdy nie biegnę na maksa. To ma mi sprawiać przyjemność - opowiadał po biegu Walerowicz, który planował dać się złapać na 75 kilometrze." Biegamy tak samo hi,hi... tylko On szybciej;)
Dzisiaj z tego wczorajszego patrzenia już nie mogłem się doczekać szybszego przebierania nogami;) Po takim mentalnym treningu mógłbym dziś wystartować na setkę lub w biegu 12h he,he...
Nadreptałem 14 kilometrów posłuchałem ptaków w parku Lisiniec, napawałem oczy widokiem kwiecia na drzewach i krzewach, ale w głębi duszy pojawiła się tęsknota za ultra.
To jest fascynujące kiedy po którymś tam kilometrze jak gdyby wyłączała się świadomość i człowiek biegnie niczym w transie:) Oddech i kroki zgrywają się jak idealnie wyregulowana maszyneria. Wtedy się biegnie, biegnie, biegnie...
To jest fascynujące kiedy po którymś tam kilometrze jak gdyby wyłączała się świadomość i człowiek biegnie niczym w transie:) Oddech i kroki zgrywają się jak idealnie wyregulowana maszyneria. Wtedy się biegnie, biegnie, biegnie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz