określiła niedawno swoje bieganie rozczarowana Koleżanka. Mnie jednak bardziej martwiłby brak regularności niż szybkość. Jakakolwiek aktywność fizyczna jest przecież lepsza od braku aktywności. Ważne myślę jak w przypadku każdego leku stosować ją nawet w małych dawkach, ale regularnie he,he...
Był czas kiedy wychodziłem codziennie o szóstej trzydzieści na trzydzieści minut i robiłem niecałe cztery kilometry:( Taki jogging uprawiałem przez kilka lat. Nie startowałem w zawodach i było mi z tym bardzo dobrze hi,hi... Później poznałem Biegaczy i "wkręcili" mnie w bardziej zaawansowane bieganie;) Według Verdiego te parę lat truchtów świetnie przygotowało mój układ szkieletowo - mięśniowy do większych obciążeń. Coś w tym jest, bo dzięki Bogu po "rzuceniu się na głęboką wodę" obyło się bez kontuzji, które często nękają początkujących biegczy:)
Wspomniana Znajoma jest zafascynowana bieganiem i jak sama mówi kocha szybsze przebieranie nogami:) Radość z biegania po każdym biegu wymalowana jest na Jej twarzy:) Niezwykle ambitna chce non stop być lepsza. Co w przypadku nas amatorów z racji na obowiązki jest bardzo trudne:( Szczególnie dla kobiet które chcą być przecież najlepsze jako mamy, żony, gospodynie domowe, pracowniczki... itd. Trzymam kciuki, aby biegała tyle ile potrzebuje dla zdrowia i dobrego samopoczucia;) Zresztą podobno są Sarenki i Boże Krówki hi,hi... A na poważnie to Zające które lubią szybko i krótko oraz Żółwiki co wolą wolno i długo;)
Dzisiaj byłem żółwiem udającym zająca he,he... Przetuptałem tylko kilka kółek wokół "Bałtyku" i Adriatyku". Ostatnie było najfajniejsze, bo z poznaną dopiero co początkującą Biegaczką - sympatyczną Agatą;)
W sumie z dobiegiem wyszła jedenastka w spokojnym, relaksacyjnym jak po "łikendzie " przystało tempie:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz