po nocnym przymrozku, rześkie powietrze i słoneczko to super aura na bieganie:) i pobiegowe morszenie he,he...
W promieniach słońca cieplutko i szron znikł błyskawicznie.
Ale w miejscami na powierzchni zacienionej zima trwała jeszcze długo;)
Mówi się: "nie ma złej pogody na bieganie, są tylko nieodpowiednio ubrani biegacze" Mnie dziś udało się dobrać ciuchy idealnie:)
Na "Bałtyku" nie było mnie od piątku, więc dziś kręciłem pętelki po parku Lisiniec i napawałem się cudną złota polską jesienią:)
Pomalutku z przystankami na foto udeptałem prawie dwanaście kilometrów:) Przyznaje nawet nie wiem kiedy;) Korespondencyjnie z Karolą wyszła nam połówka z "hakiem":) Po dreptaniu zanurzenie w "Pacyfiku" w blasku słońca rewelacyjne:) Nie wiem czemu dzisiaj "zmarzły" mi stopy hi,hi...
Fajnie było choć nie tak rewelacyjnie jak w poniedziałek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz