Zapowiada się extra dzień, ale na razie cicho sza, żeby nie zapeszyć hi,hi...
Po wczorajszym dłuższym tuptaniu dziś tylko cztery kilometry na "Bałtyk" i z powrotem:)
Oczywiście z pluskaniem w międzyczasie.
Deszcz rano przestał padać, zatem nie było "prysznica" z nieba tylko moczenie w "wannie";)
Pochmurno z chwilowymi przebłyskami słońca i ciepło. Temperatura powietrza plus dziesięć, a wody o stopień niższa.
Mokro, wilgotno, lecz za to cisza, spokój. Dobrze, że zabrałem karimatę, bo nie byłoby nawet gdzie położyć ciuchów:(Sama kąpiel po dłuższym wybieganiu to rewelacyjna odnowa biologiczna całego organizmu. Nie tylko mięśni i stawów. Trudno to wyjaśnić. Trzeba tego po prostu doświadczyć osobiście.
Zresztą także zawodowcy stosują zimno w regeneracji organizmu po treningach i zawodach. Również ludziom nieuprawiającym sportu lekarze ordynują krioterapię w specjalnych komorach.
Morsujacy mówią, że morsowanie to *krioterapia dla ubogich* bo za darmo:)
Trzeci dzień z kolei biegowy i trzydzieści trzy kilometry. Średnio jedenaście dziennie, więc nic wielkiego. Ciekawe jednak jak ten układ jutro się sprawdzi;)
Niby nieplanowane, niespodziewane imprezki są najlepsze cha,cha...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz