Zapowiada się extra dzień, ale na razie cicho sza, żeby nie zapeszyć hi,hi...
Po wczorajszym dłuższym tuptaniu dziś tylko cztery kilometry na "Bałtyk" i z powrotem:)
Oczywiście z pluskaniem w międzyczasie.
Deszcz rano przestał padać, zatem nie było "prysznica" z nieba tylko moczenie w "wannie";)
Pochmurno z chwilowymi przebłyskami słońca i ciepło. Temperatura powietrza plus dziesięć, a wody o stopień niższa.

Sama kąpiel po dłuższym wybieganiu to rewelacyjna odnowa biologiczna całego organizmu. Nie tylko mięśni i stawów. Trudno to wyjaśnić. Trzeba tego po prostu doświadczyć osobiście.


Trzeci dzień z kolei biegowy i trzydzieści trzy kilometry. Średnio jedenaście dziennie, więc nic wielkiego. Ciekawe jednak jak ten układ jutro się sprawdzi;)
Niby nieplanowane, niespodziewane imprezki są najlepsze cha,cha...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz