

Dwadzieścia lat temu byłem nałogowym palaczem papierosów i zamieniłem palenie na bieganie:) Dzięki Bogu:) Już nie wróciłbym! Szkoda tylko, że przez lata pociągania, żeby nie zgasło;) pewnie jakieś nieodwracalne zmiany w organizmie zaszły:( I teraz mają wpływ na możliwości biegowe;)

Może gdybym tuptał na bieżni mechanicznej w jakiejś dusznej sali?

Uwielbiam zwłaszcza poranne bieganie, bo daje mi zapas energii na cały dzień:)
Wieczorne biegania oczywiście też mają swój urok. Świetnie biegało mi się na nocnej połówce w Rybniku i Rudzie Śląskiej. Super było w Kaliszu na biegu "Od zmierzchu do świtu". Fajne były "czołówkowe" treningi późnym wieczorem z Moniką w Mirowie i na Odrzykoniu:) Na co dzień jednak jeśli tylko mogę staram się "ładować" akumulatory nawet jak trzeba z samego rana:) Czasem jak w powiedzeniu:
*najpierw bieganie potem śniadanie*
Motywujący wpis :)
OdpowiedzUsuń