Wiem każdy uzależniony zawsze ma argumenty na trwanie w nałogu. Chociaż nie każdy potrafi przyznać się do trwania w szponach uzależnienia:(
Dwadzieścia lat temu byłem nałogowym palaczem papierosów i zamieniłem palenie na bieganie:) Dzięki Bogu:) Już nie wróciłbym! Szkoda tylko, że przez lata pociągania, żeby nie zgasło;) pewnie jakieś nieodwracalne zmiany w organizmie zaszły:( I teraz mają wpływ na możliwości biegowe;)
Nie jestem aż tak uzależniony jak wówczas od nikotyny i potrafię swoją pasję kontrolować. Mimo to trudno mi odmówić sobie codziennej dawki endorfin he,he...
Może gdybym tuptał na bieżni mechanicznej w jakiejś dusznej sali?
Bieganie w terenie zwłaszcza o tak pięknej porze roku to nie tylko dobrodziejstwo dla ciała i ducha, ale i przyjemność dla oka;) Dzisiaj przetuptałem na luzie dychę i napawałem się złocistymi barwami jesieni:) Rewelacyjna to pora roku do biegania! Podobnie jak wiosna. Oprócz walorów wizualnych tuż za miastem, a nawet w parkach miejskich czuje się mieszaninę różnorakich zapachów wilgotnej ziemi, liści, owoców...
Uwielbiam zwłaszcza poranne bieganie, bo daje mi zapas energii na cały dzień:)
Wieczorne biegania oczywiście też mają swój urok. Świetnie biegało mi się na nocnej połówce w Rybniku i Rudzie Śląskiej. Super było w Kaliszu na biegu "Od zmierzchu do świtu". Fajne były "czołówkowe" treningi późnym wieczorem z Moniką w Mirowie i na Odrzykoniu:) Na co dzień jednak jeśli tylko mogę staram się "ładować" akumulatory nawet jak trzeba z samego rana:) Czasem jak w powiedzeniu:
*najpierw bieganie potem śniadanie*
Motywujący wpis :)
OdpowiedzUsuń