na wiosenne przesilenie, a ostatnio jestem trochę przemęczony, znużony, senny:(
Biegam średnio pięćdziesiąt kilometrów tygodniowo, więc nie jakieś wyczerpujące dystanse.
Co prawda dochodzą do tego dwa morsowania w środę i czwartek, a przy tym bieganie w umundurowaniu z plecakiem...
Hmm... brak światła słonecznego to jeden z podstawowych powodów! Ale zbyt dobry apetyt sugeruje, że czegoś w organizmie zaczyna brakować i zwiększa zapotrzebowanie... Bo dostarczane dawki są zbyt małe. Trzeba poćpać trochę witamin;)
Ale jak to mówią "co nas nie zabije to nas wzmocni" he,he...
Dzisiaj powolutku czternaście kilometrów "spacerkiem" po mieście w towarzystwie MBD (czyt. Mojej Bratniej Duszy;) Sam pewnie męczyłbym się walcząc z własną niemocą hi,hi... Lecz we dwójkę wiadomo raźniej, motywacja większa i wstyd słabości okazywać;)
Cieszę się, że wyszedłem! Zastanawiałem się, czy aby nie odpuścić..? Dobrze! Potuptałem i psychicznie się wzmocniłem. Przecież Mens Sana In Corpora Sano i odwrotnie:)
łatwo jest narzekać na pogodę, ale to chyba przez to... ja też nie czułam się ostatnio najlepiej, jakby ktoś mnie wyprał w pralce i odwirował! a ostatecznie pół stycznia było takie, jakby to był marzec:) a witaminy zawsze warto wziąć, najlepiej z owoców i warzyw:)
OdpowiedzUsuńOlu to z pralką i wirowaniem bombowe porównanie ;) Jem bardzo dużo owoców i warzyw, ale nie przeceniałbym ich wartości. To już nie ta pietrucha, czy marchew z babcinego ogródka na naturalnym oborniku:( Nawet mało co pachnie. Tak samo jabłka tamto wyjęte zimą z siana to 'niebo w gębie" Teraz jabłko po dwóch dniach potrafi wyglądać z wierzchu ok, ale psuć się od środka:( Niektóre witaminki w warzywniakach zaczynają przypominać skład tablicy Mendelejewa;) Dlatego dla ludzi o normalnej aktywności fizycznej to wystarcza. Natomiast jeśli Ktoś intensywnie trenuje i po amatorsku uprawia zawodowy sport może to nie wystarczyć. Szczególnie w okresie zimy.
OdpowiedzUsuń