po "pachy" he,he...
Ulice brudne, ociekające błotem brrrr... Od wczoraj siąpi deszcz i biały puch niknie w oczach:( Chodniki pewnie w centrum tam gdzie straż ściga wysprzątane, ale im dalej od śródmieścia tym warunki gorsze. W większości śniegowe błoto po kostki. Lecz najgorsze odcinki to te gdzie nawierzchnia przypomina miejskie lodowisko;) Dzisiaj nie miałem ochoty na tuptanie w ruchu ulicznym, więc wybrałem teren parku Lisiniec popularnie zwanym "Bałtykiem" Chciałem być sam na sam z naturą. Biegać w ciszy bez potrzeby ciągłego rozglądania się na boki i koncentrowania uwagi na tym czy coś mnie nie przejedzie, albo w najlepszym razie nie ochlapie. Dawno nie miałem okazji pogadać sam ze sobą dlatego wybierałem te najrzadziej uczęszczane i zarazem najbardziej krosowe ścieżki. Gruba warstwa śniegu bardzo mokrego, ciężkiego, lepiącego się do butów miejscami tworzyła ukryte kałuże hi,hi... Już po pierwszych dwóch kilometrach uszorgałem się i czułem zimną breje wlewającą się co rusz do butów:( Dobrze, że póki się biega stopy nie marzną i idzie wytrzymać;) Kilkanaście razy kręciłem w powietrzu piruety i do póki nie pomyślałem "ciekawe kiedy glebnę" udawało się wyjść z opresji obronną ręką:) Niestety poza parkiem na Lwowskiej już wracając zaliczyłem pad:( Na szczęście nie w kałużę tylko zgarnięty pod płotem śnieg uff... Miękkie było lądowanie;)
Na koniec zdobyłem jeszcze jasnogórskie wzgórze od strony zachodniej. W śniegu do połowy łydki na polu namiotowym przyklasztornego parkingu. Normalnie po trawie ten podbieg daje popalić, a zimą jest mega:) Dawno już nie miałem takiego siłowego treningu biegowego he,he...
"Upodliłem się" na maxa! Ale tego mi dziś było potrzeba;) W trudnych warunkach przebiegłem około dwudziestu jeden kilometrów. Około, bo niestety "dałem ciała" zaraz na starcie. Nie wiem jak to zrobiłem! uruchomiłem endo i momentalnie zatrzymałem, bo po stu trzydziestu minutach biegania pokazało "dystans 00:00 i czas treningu dwie sekundy. Żałuję bardzo:( Fajnie wyglądałby mapka z "przeczesywania" terenu "Bałtyku"
Ale moje cioranie to pikuś!
Wczoraj przez przypadek trafiłem na TV Planete+ bardzo ciekawy film o jednym z najtrudniejszych ultra maratonów na świecie. Dzisiaj (we wtorek;) wieczorem o dwudziestej powtórka gorąco POLECAM!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz