dzisiaj rachubę czasu na przedpołudniowym bieganiu;) Miałem być o trzynastej na obiedzie;) Ale nasz urokliwa Aleja Brzozowa i bialskie pola przysypane świeżutkim śniegiem w przebijających się promieniach słońca to naprawdę zjawiskowe tereny do biegania:)
W nocy sypało śniegiem ostro i rano była już go spora warstwa. Zastanawiałem się jak morsowisko? Czy po wczorajszym rąbaniu przymarzło i zasypała go śnieżna pierzynka? W niedziele, w samo południe zawsze morsuje duże stadko, więc postanowiłem sprawdzić czy znajdą świeży lód;)
Na początek razem z MBD* zrobiliśmy "inspekcję". Okazało się, że "wanna" nie całkiem zamarzła, więc spokojnie mogliśmy obrać kierunek Bialskiej.
Po drodze na jezdniach i chodnikach plucha tzw. błoto pośniegowe:( A w naszej kolebce biegowej zima w pełni:) Bielutko, miejscami śnieg do połowy łydek i fantastyczna cisza - rewelacja.
Zrobiliśmy standardowo dwa kółka. Zdarzyło się parę razy na lodzie pod śniegiem pokręcić piruety, ale padów na glebę tzn. biały puch nie było he,he... Tradycyjnie zrobiliśmy sobie nawzajem po kilka fotek i niestety trzeba było wracać:(
Tak dobrze mi się gadało z MBD, że w drodze powrotnej usłyszałem w telefonie: "gdzie jesteś? ziemniaki się rozgotują!" Oooo, na zegarku trzynasta zero jeden, a tu jeszcze kawałek!
Na szczęście Rodzinka wyrozumiała, więc nie zjedli wszystkiego hi,hi... Ba poczekali aż dobiegnę (dzięki:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz