ale nie samotne środowe morsowanie, bo znowu we dwoję:) Wilgotno, mokro, szaro.... Godzina siódma, temperatura powietrza trzy kreski powyżej zera, a wody plus jeden. Lód niby trzyma, lecz namoknięty i kruchy pozwala na spacery jedynie kaczkom;) Bez siekierki trudno go łamać stopami, bo im dalej od brzegu tym grubszy. Po naszym morsowaniu kaczuchy również skorzystały z okazji do kąpieli;)
Dzisiaj siedząc w lodowej krze śmialiśmy się, że przypominamy butelki zanurzone w kubełku z lodem he,he...
Gospodarz obiektu obchodząc teren parku kiedy nas zobaczył siedzących w przeręblu nie ukrywał podziwu i przyznał, że od jakiegoś czasu przygląda się morsowaniom;) Zatem jest szansa na kolejnego Zmorsowanego hi,hi... Towarzysząca Mu pracownica zdumiona cały dopytywała się: "jak to nie jest Wam zimno?"
Chichraliśmy się, zachęcaliśmy: przyłączcie się do porannej kąpieli, lecz niestety "jeszcze nie wiedzą jak bardzo chcą morsować";)
Było świetnie!!! Po wczorajszej wieczornym bieganiu krioterapia "dla ubogich" to rewelacyjny zabieg odnowy biologicznej:) Nocny wypoczynek sprawia, że rano krew słabiej krąży, a ciało i umysł dopiero próbuje "wejść na obroty";) Morsowanie uwierzcie daje takiego "kopa" na cały dzień, że poziom naładowania baterii non stop wskazuje 100% energii :)A gorąca herbata z malinami po wyjściu z lodu smakuje przepysznie:) Do tego bieg po schłodzeniu na rozgrzewkę również jest wyjatkowy;)
Niecałe osiem kilometrów na liczniku, ale dzięki porannej kąpieli wskaźnik endorfin na poziomie max cha,cha...
Jak byście się dogadali z kaczkami, to może by Wam wyrąbały przerębel jeszcze przed waszym przyjściem ;-)
OdpowiedzUsuń@musiałby mieć pancerne dzioby ;)
OdpowiedzUsuń