w tym roku na porannym bieganiu w Alei Brzozowej zjawiło się czterech biegaczy. O siódmej jeszcze ciemno, choć podobno przybyło już dnia o kilka minut. Na starcie czarne chmury nisko zawieszone nad ziemią i silny wiatr potęgujący uczucie chłodu mimo plusowej temperatury. Asfalt od kapliczki do sanktuarium śliski, ale w bialskich polach super! Nawet nie zbyt dużo błocka po ostatnich opadach. Po pierwszym kółku jeden zrezygnował, więc kończąc w trzech mieliśmy zagwarantowane miejsca na"pudle" hi,hi... Wracając w kierunku Okulickiego stwierdziliśmy: rozpogadza i pewnie niedługo wyjdzie słońce i wtedy z nieba zaczął sypać drobniutki kłujący w oczy śnieżek:) Mając w nogach prawie dziesięć kilometrów i co za tym idzie dużą dawkę hormonów szczęścia czyt. endorfin ucieszyliśmy się, że wraca zima!!!
Podobno biegacze dzielą się na sowy i skowronki. Pierwsi lubią bieganie wieczorem, a drudzy jak ja wcześnie rano, bo czują się naładowani energią na cały dzień. To poranne "ładowanie akumulatorów" jest rewelacyjne! W dodatku nie grozi potrzeba rezygnacji z treningu, bo trzeba zrobić to, czy tamto... Bliscy też zadowoleni;) że jestem do Ich dyspozycji he,he...
Na fejsie znalazłem zasady biegania Aleksandry Janiszewskiej. Warto takie dobre rady propagować:)
Z tegoż portalu dowiedziałem się także, że Karol zaprasza na inauguracyjne morsowanie na zalewie w Cieszanowicach. Hmm... może w Gorzkowicach powstanie zaprzyjaźniona grupa Foczek i Morsów:) Fajnie byłoby. Szkoda, że wcześniej nie wiedziałem, bo wybrałbym się na Ich pierwszą debiutancką kąpiel. Pierwszy raz zawsze jest niezapomniany;) Tak samo superowe są pierwsze edycje biegów! No chyba, że zdarzy się przypadkowa wpadka:(
Pierwsze trzy dni nowego roku i na liczniku trzydzieści jeden kilometrów! W całym minionym tygodniu czterdzieści sześć. Czas się rozkręcać:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz