od biegania i dziś "...najpierw - powoli - jak żółw - ociężale..." ;) ruszyłem w kierunku parku Lisiniec. A tam nad Bałtykiem, Pacyfikiem i Adriatykiem gęste opary mgły. Nic dziwnego woda jeszcze się nie wystudziła, a temperatura powietrza tylko +3 stopnie. Żałowałem, że nie zabrałem ręcznika i koszulki na zmianę, bo byłaby kąpiel niczym w termach:)
Przebiegłem po trasie sobotniego "Przełaj Bałtyku" sprawdzić, czy czegoś nie pozostawiliśmy. Potem dalej na przyległe uliczki gdzie na co dzień modyfikuję swoje codzienne trasy. Wyszło czternaście kilometrów z małym "hakiem" ale biegło mi się wyjątkowo ciężko:( Dopiero jak przyszło wracać to "zatrybiłem" ;) Zresztą już kiedyś pisałem, że dopiero po godzinie "szybszego przebierania nogami";) oddech i krok zaczynają współpracować jak tryby w dobrze naoliwionej maszynie i wtedy biegnę "ekonomicznie" na minimalnym wysiłku:)
Nie dość, że poniedziałek to jeszcze jeden z gorszych dni:( Dlatego na poprawę nastroju zrobiłem sobie chleb gryczano - owsiany. Tradycyjnie z dużą ilością ziarna i chrupiącą skórką:)
Czasem zazdroszczę ludziom, którzy mają wszystko i wszystkich głęboko gdzieś, ale ...
W ubiegłym tygodniu zabrakło dnia na cotygodniową gimnastykę:( Jutro jeszcze muszę "rozbiegać" rozleniwione nogi;) lecz w środę nie ma zmiłuj "wygibasy";)
chleb własnej roboty to zawsze dobry pomysł :)
OdpowiedzUsuńnaszwysnionydom
"Najlepszą propagandą jest wypiekanie dobrego chleba" ;)
OdpowiedzUsuń