mokra, bo przez cały dzień siąpi deszcz i temperatura lecąca w dół. Rano o szóstej +8, a wieczorem o osiemnastej już tylko +3. Co bardziej wrażliwi biegacze zaczynają narzekać i albo odpuszczają bieganie, albo przechodzą na bieżnie mechaniczne. Z doświadczenia na sobie uważam, że robią błąd. Odkąd biegam rzadziej choruję i moja odporność jest dużo większa. Wcześniej każdej zimy jak nie angina to zapalenie ucha środkowego, lub inne paskudztwo. Teraz zimą chodzę bez szalika, rękawiczek używam tylko do biegania he,he... W dodatku kiedy zaczynałem biegać to koszulki techniczne były rzadkością i znam świetnie uczucie przyklejonej mokrej bawełny na plecach:( Specjalnych butów na zimę też nie miałem, więc nie zmieniałem sezonowo "opon" bo miałem uniwersalne. Czasem gdy spoglądam na fotki z tamtego okresu to śmieję się sam z siebie hi,hi... Na początku biegałem tylko od wiosny do jesieni i na zimę zapadałem w "niedźwiedzi sen";) W "sezonie" jeśli była brzydka pogoda odpuszczałem, bo jak biegać skoro pada;)
Dopiero po "przebiegnięciu" pierwszej zimy *pokapowałem*, że wolne spokojne długie bieganie zimą to podstawa/ baza na której buduje się formę. Dlatego wszystkie moje życiówki zrobiłem wiosną! W sezonie starty i imprezy biegowo turystyczne, więc jesienią zmęczenie nie dawało szans na rekordy. Zachęcam wszystkich do zimowego biegania:) Tuptanie po"białym" jest kapitalne. Często jest ślisko uważnie stawia się stopy, więc biega się wolno i długo. Wiem, też zawsze mam "babski" problem *co ja mam na siebie włożyć?* Ale zgadzam się z powiedzeniem: " NIE MA ZŁEJ POGODY NA BIEGANIE SĄ TYLKO NIEWŁAŚCIWIE UBRANI BIEGACZE" Biegałem już w bardzo trudnych warunkach;)
Przy dużym mrozie, śnieżycach, ulewach i jak to mówią "co nas nie zabije to nas wzmocni" nie zdarzyło mi się po bieganiu rozchorować. Owszem czasem
profilaktycznie stosowałem herbatę "po góralsku", grzane piwo, i inne
naturalne specyfiki typu czosnek, miód, sok malinowy itp...
Najważniejsze według mnie to jeśli jest się rozgrzanym biegiem NIE WOLNO stanąć i "stygnąć" Dwa zawsze kiedy wybieram się gdzieś dalej na bieganie i wiem, że będę wracał samochodem zabieram ciuchy na zmianę!!! Bieganie zahartowało mnie uodporniło i dlatego też myślę bez większego problemu zacząłem się morsować:) Te dwie aktywności nie tylko współgrają, ale wzajemnie sobie pomagają. Przed morsowaniem nie ma lepszej rozgrzewki niż bieganie. To samo 'po' Z kolei kąpiel w zimnej wodzie to świetna regeneracja mięśni i całego organizmu. Nazywam to "krioterapią dla ubogich" bo za friko mam odnowę biologiczną cha, cha...
Dzisiaj jak to w czwartek trening na trasie biegu częstochowskiego. Dwanaście kilometrów w jesiennych warunkach. Jedyne czego nie lubię o tej porze roku... szybko zapadających ciemności i "krótkiego" dnia:( Deficyt światła słonecznego działa na mnie przygnębiająco:( Na szczęście ratuję mnie BIEGANIE!
Święte słowa od początku do końca :) ale i tak za Chiny ludowe nie wejdę do przerębli! :)
OdpowiedzUsuńLeszku, bo jeszcze sam nie wiesz jak bardzo chcesz morsowac ;) pozdrowka :)
OdpowiedzUsuń