Początki były trudne. Bardzo wczesna pora szczególnie zimą dawała się we znaki;( Ale w kilkuosobowym składzie biegaliśmy marząc o częstochowskiej grupie pasjonatów biegania i o biegu w naszym mieście. Nie było mowy o klubie przyjaciół zwierząt, czy stowarzyszeniu kynologicznym. Cel był jasny propagować bieganie jako najprostszą formę aktywności fizycznej. Promować /wtedy jeszcze nieformalna/ grupę biegową i zachęcać biegaczy do integracji oraz wspólnych spotkań biegowych.
Wzajemne motywowanie się, wspieranie, udzielanie pomocy początkującym biegaczom przez bardziej doświadczonych... Profil przyszłego klubu rysował się czytelnie. Cóż w najgorszych snach nie podejrzewałem, że tak szybko zejdziemy na psy:(
Jutro o szóstej trzydzieści po zmianie czasu na zimowy i przesunięciu wskazówek zegarków do tyłu byłoby widniej. W dodatku łatwiej, bo przecież śpi się o godzinę dłużej he,he...
Ale cóż siódma rocznica sobotnich spotkań biegowych przypada 27-go października, a w tym roku to poniedziałek, więc "urodziny" wypada obchodzić dzisiaj;)
Wychodzę po szóstej. Niestety ciemno i zimno (zaledwie +1) Biegnąc na Bialską o tej porze na ulicach widać tylko spieszące się na Jasna Górę zakonnice;) Pod kapliczką z przyzwyczajenia zerkam na zegarek i wypatruję w ciemnościach, czy Ktoś nie nadbiega?
Punktualnie wpół do siódmej ruszam na stałą sobotnią trasę oddając się rozmyślaniom jak to drzewiej bywało;)
Żyję na tym świecie ponad pól wieku, ale wciąż nie rozumiem i chyba nigdy nie zrozumiem ludzi, Którzy dla realizacji własnych pomysłów gotowi są zniszczyć coś co inni z wielkim trudem i poświeceniem budowali latami. W dodatku z mniemaniem, że robią to dla szczytnych celów.
Wiem, wszystko idzie naprzód. Życie wymusza ciągłe zmiany. Świat idzie z postępem. Tylko wprowadzając nowe trzeba czynić to z wielką rozwagą. Zresztą było wielu którzy próbowali budować na "zgliszczach" nie zważając na rodowód, historię, tradycję... I jakoś zawsze wychodziło im to "bokiem"
Zamiast oficjalnych obchodów rocznicowych wybrałem dziś samotne bieganie ze wspomnieniami, bo dla mnie to raczej stypa niż urodziny:(
Pierwszy raz jestem na tym blogu i mimo, że nie wiem o co chodzi z psuciem i niszczeniem w tym wpisie (może się tego gdzieś tam doszukam) to jest to napisane w tak fajny sposób, że sam zacząłem odczuwać klimat bijący ze słów.
OdpowiedzUsuń