nastało:) Słoneczko i od rana trzynaście kresek na plusie. Miało być dopiero sobotnie bieganie w alei brzozowej, ale musiałem się schłodzić w "Pacyfiku" Zresztą niecałe dwa i pół kilometra w te i z powrotem trudno nazwać bieganiem, więc można powiedzieć: nie liczy się;) Z drugiej strony nawet dwa i pół kilometra to zawsze coś. Zwłaszcza dla uzależnionego biegacza to jak kieliszek wódki dla nałogowego pijaka;)
Znów zapomniałem termometru, żeby zmierzyć temperaturę wody:( Jestem bardzo ciekawy. Czy woda ma już poniżej dziesięciu stopni? Może jutro po Bialskiej skoczę zrobić pomiar? Jakby co możecie obstawiać;)
Po wczorajszym wieczornym bieganiu poranna kąpiel w zimnej wodzie jest dla mięśni rewelacyjna:) Ta krioterapia "dla ubogich" jak mawiają Foczki i Morsy jest świetną odnową biologiczną. Polecam:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz