"... w poniedziałek zaś o świcie przyszło się mocować z życiem.." Zawsze w poniedziałek muszę "zatrybić" i potem już z górki. Dodatkowo w porze jesienno - zimowej nie straszne mi chody, ale brak światła słonecznego mnie dobija:( Rano ciemno, wieczorem ciemno, dzień krótki i tylko bieganie daje "pałera" żeby nie zasnąć na stojąco;)
Dziś cały czas podczas biegu miałem wrażenie jakbym strasznie wolno powłóczył nogami. Chociaż patrząc na międzyczasy nie było tak źle;)
Podobnie jak w sobotę ciepło +13, ale mglisto. Pierwsze kilometry przysłowiowa "droga przez mękę" Potem kiedy już wracałem oczywiście się rozbiegałem, ale niestety obowiązki wzywały:(
Przebiegając przez park Lisiniec co rusz napotykałem ślady wczorajszego Duathlonu :) W którym uczestniczyli też Zabiegani, a Których na swoich fotkach uwieczniła Renia. W tym dyrektora bc na pudle - gratulacje Waldek!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz