Z samego rana czternastokilometrowy bieg, a dziś nogi same rwały do przodu:)
Po nocnym deszczu we mgle, przy temperaturze plus szesnaście czułem się trochę jak w łaźni parowej. Niemniej biegało mi się rewelacyjnie i lekko.
W poniedziałek było krótko i wolno. Wczoraj też tylko łażenie po "Bałtyku" i wytyczanie trasy nw, więc już trochę "głód" biegania dał o sobie znać;)
Po południu testowanie wyznaczonych wczoraj ścieżek na "żywym" organizmie, czyli Dorocie;) Ochotniczka testy przetrzymała i to nawet w dobrym stanie. Trasa Jej się spodobała i przyznała, że wcale nie jest trudna tylko urozmaicona. Mam nadzieję, że w sobotę uczestnicy 2Przełaj Bałtyk wypowiedzą się podobnie. Z dojściem do parku maszerując z kijkami zrobiliśmy ponad siedem kilometrów.
Bieganie czternaście kilometrów, maszerowanie siedem i "połówka" na dwoje he,he... Taki dubelt mógłby być swego rodzaju "duathlonem" Mam ochotę kiedyś spróbować siódemka nw na rozgrzewkę + czternastka biegiem + siódemka nw na schłodzenie. Razem wyszłoby dwadzieścia osiem kilometrów pół na pół marszu z biegiem. Może na tej dzisiejszej trasie? Pętla marszu dwie biegiem i jedna marszu. Albo dwie osobne trasy? Jedna nw, a druga biegowa, żeby nie było nudno. Mogłoby to być ciekawe doświadczenie;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz