czyli jak co tydzień siódma rano, przy pierwszej kapliczce od Okulickiego:) Po czterech etapach w Zamościu niedziela i poniedziałek wolne. Wtorek siedemnaście kilometrów, środa wolne, czwartek "połówka" na trasie bc, piątek wolne i sobota piętnastka w alei brzozowej.
Wczoraj poczułem bieganie w nogach i kolanko:( chyba dlatego, że
Ściganci Waldi z Marcinem prowadzili, a my z Zenkiem próbowaliśmy
nadążyć;) W czwartek też lekko nie było, bo Monia hasała po jasnogórskim
wzgórzu jak sarenka, a ja nie chcąc stracić Jej towarzystwa
starałem się dotrzymać kroku;)
W piątek zastanawiałem się, czy nie wziąć udziału w nieoficjalnym "półmaratonie częstochowskim" ale po "ostrzegawczym" bólu kolanka odpuściłem. Wrzucam na luz, aplikuję "regeneracje" kolanek;) a w sobotę do Sulejowa. Oczywiście w ciągu tygodnia coś tam potruchtam he,he... ale tylko żeby nie zapomnieć jak się przebiera nogami;) Odpoczynek przed Zamościem się sprawdził, więc nie ma co sobie żałować hi,hii...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz