podobno dziś przypada i aura się dostosowała. Szaro buro, wcześnie zapada zmrok, co rusz pada i temperatura o dziewiętnastej tylko +8. Lato pożegnałem wieczorem z Moniką na sobotniej trasie taplając się w błocku he,he... Odwykłem od biegania z czołówką i tylko mi zawadzała, bo bateria niestety też nie pierwszej młodości:(
Trzy pętle po bialskich polach za sanktuarium to dwunastka z małym "hakiem" 3x4.1km.
Endo już dziś nie wariowało i na "atestowanej" trasie pokazało 12.34km.
Specyficzny klimat ma bieganie po lesie w ciemnościach. Ta sama trasa, którą co tydzień przemierzamy w sobotni poranek wydaje się być całkiem inna. Odgłosy lasu. Ciemne korony drzew na tle sino różowego nieba. Swojego rodzaju magia:) i czasem tylko przywracające do rzeczywistości chlupnięcie biegowego buta w kałuże hi,hi...
Jutro wygibasy, czyli cotygodniowa gimnastyka. W czwartek jak nic się nie zmieni "powrót do cywilizacji" i bieganie wieczorne po trasie biegu częstochowskiego
I jeszcze światło czołówki odbijające się w oczach dzikich zwierząt. Napisałbym, że to magia, ale to przecież, niczym osły w poznańskim zoo, czysta natura :-)
OdpowiedzUsuńNiebezpiecznie jest po ciemku i po lesie - można coś "zepsuć" sobie w kostce chociażby
OdpowiedzUsuń@drproctor na szczęście żadne tygrysy u nas nie grasują, chociaż osłów nie brakuje ;)
OdpowiedzUsuń@gajowczyk niebezpiecznie jest wszędzie. Na mieście można dostać w gębę bez powodu, a urazy zdarzają się nawet na prostej drodze ;) ryzyko "zawodowe" ;)