Dziś siedemnaście kilometrów z malutkim hakiem w czasie: godzina czterdzieści siedem minut. Obleciałem najbliższe okolice sprawdzając, czy podczas pobytu w Zamościu coś się nie zmieniło;)
Serio! biegło mi się ciężko:( Naprawdę wydawało mi się, jakby powietrze było cięższe i gęściejsze niż na wschodzie he,he... Adrenalina puściła:( i zmęczenie pewnie dopiero też teraz daje znać. Na szczęście dopiero teraz:)
Jutro jak to Verdi mawia "wygibasy" czyli solidna porcja gimnastyki. Od biegania luz i aklimatyzacja.
Sorrki! w poprzednim poście popełniłem gafę:( Wszystkim, Którzy trzymali za mnie kciuki, wspierali mnie duchowo, dodawali otuchy esemesami i przez fb, lub kibicowali na trasie oraz na odległość bardzo serdecznie i gorąco dziękuję!!!! To, że "latałem" jak szalony hi,hi.. to też Wasza zasługa:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz