marzyła mi się podczas sobotniego ultramaratonu hi,hi...
Start 10:30, więc w trakcie biegu robiło się coraz bardziej ciepło:( Powiedziałbym nawet bez przesady gorąco!
Myślałem o takim "osobistym" punkcie odświeżania, ale obawiałem się obtarć po założeniu ciuchów na mokre ciało. Dwa trzy kilometry bywało robiłem po kąpieli, ale na "dłuższą metę" nie wiem jaki byłby efekt;) Niemniej po drodze widziałem w ten sposób zażywających ochłody:)
Dzisiaj po wolnej niedzieli sześć i pół kilometra roztruchtania oraz regeneracja w zimnej wodzie Pacyfiku moim darmowym SPA;)
Wczoraj najbardziej "czułem" paznokcie i uda, ale po dzisiejszym pławieniu się funkcje "życiowe" wróciły do normy i można tuptać dalej he,he...
Wkrótce przedstawię Wam "Książkę Kucharską Dla Aktywnych":)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz