Trochę w czwartek przechwaliłem "bruksiki":( Dziś w piachach na wertepach bialskich pól zaczęły mnie skrobać po piętach hi,hi... Ale to trochę na własne życzenie, bo do nowych butów założyłem niesprawdzone skarpetki i odpuściłem smarowanie stóp:(
Wczoraj luz. Nie licząc porannego pływania i dwóch kilometrów na dobieg tam i z powrotem:)
Tydzień zakończyłem stanem sześćdziesięciu pięciu kilometrów.

Muszę trochę poczuć "głód biegania" po ostatnim "przejedzeniu";)
Od środy codzienne bieganie po Zamościu. Nie wiem, czy będzie możliwa relacja na bieżąco, ale na pewno napiszę po powrocie.
Trzymajcie kciuki;)
Jak ja lubię Pana czytac, no naprawdę! :)) Ja dopiero zaczynam biegac, skromniutkie 5 km (i to z przystankiem w połowie) raz w tygodniu, a i tak czasami brak motywacji :( Ale wystarczy spojrzec na Pana bloga i od razu lepiej C: Dziękuję Panu.. - Wiktoria
OdpowiedzUsuńWiktorio to ją Tobie dziękuję. Ilekroć najdzie mnie myśl żeby dać sobie spokój z pisaniem trafia mi się taki komentarz jak Twój :) życzę Ci powodzenia i wytrwałości :) pamiętaj tylko bieganie uzależnia i ani się obejrzysz a będziesz "nasza" hi,hi....
Usuń