dziś wyszło bieganie;) Najpierw trójka z hakiem z porannym pływaniem w Adriatyku i wieczorem ponad dwadzieścia pięć po leśnych ścieżkach:)
W Sokolich Górach była kapitalnie trochę szlakiem, trochę na czuja i razem dwadzieścia dziewięć kilometrów, a miało być luzowanie he,he... Będzie! Jutro tylko gimnastyka i wolne. Odpuszczam nawet poranne pluskanie.
Wieczorne bieganie po lesie z czołówkami to fantastyczny klimat:) Czasami można "złapać zająca" trochę zagubić się, lecz cóż warte byłoby życie bez przygód;) Najważniejsze to dobre towarzystwo i wzajemne wsparcie. Uroki takiego "ciorania" trudno opisać - to trzeba doświadczyć samemu na własnych nogach;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz