w minionym tygodniu było pierwszoplanowe;) W przeddzień św. Mikołaja tj. w czwartek co tygodniowy trening na trasie biegu częstochowskiego oraz odwiedziny dzieci z ośrodków specjalnych:)
Co roku pamiętają o biegu który organizują Zabiegani i w kwietniu żywiołowo dopingują biegaczy na trasie, więc my o Nich również pamiętamy;) Było super:) Dzieciaki zaskoczone "inwazją" Mikołajów miały fajną niespodziankę:) A my? Najlepiej to chyba wyraził na forum Krzara (wodzirej;): " No cóż, jestem spod znaku lwa i to czasami się odzywa. Wybaczcie mój
spontan, który był wyrazem wspólnie dzielonej radości kochanych, bardzo
nieszczęśliwych dzieciaków i nas Mikusiów. Jeśli daliśmy młodym chociaż
namiastkę szczęścia to mamy prawo do satysfakcji. Padł pomysł,
powszechna akceptacja, coś zrobiliśmy, wyszło. Połączyliśmy przyjemne z
pożytecznym. Pamiętajmy jednak, że zawsze można postarać się dać więcej
drugiemu."
Mamy chyba "chody" tam na Górze hi,hi... Wczoraj mikołajkowe morsowanie i słoneczko, bieganie po białym, trzaskanie "szyby", barszkowanie w śnieżnym puchu, oraz kąpiel z lodowymi szkiełkami:) A dziś sześć kresek na plusie i pada, ciągle pada... deszcz:( Miejscami pod warstwą wody lód i ślisko jak na lodowisku. Przebiegłem dychę, ale wooolno i uważnie, żeby nie wyrżnąć orła w dzień he,he... Pierwszy pad tej zimy zaliczyłem w sobotę na cotygodniowym spotkaniu biegowym na Bialskiej;( Nawet buty trailowe nie pomogły;( Pod śniegiem była warstwa lodu i na zbiegu zaliczyłem glebę. Wczoraj poprawiłem;( Wracając na morsowisko z biegania na rozgrzewkę wpadłem w poślizg i fru tym razem dla odmiany na lewy boczek cha,cha... Na całe szczęście biegnąca obok Ela zdążyła odskoczyć, bo podciął bym Ją niczym obrońca faulujący w polu karnym na czerwoną kartkę;) Na szczęście OK, pady były "kontrolowane";) Ubiegły tydzień można rzec regeneracyjny. Czterdzieści jeden kilometrów w
czterech wyjściach. Raz gimnastyka, dwa razy krioterapia "dla ubogich" i dwa mikołajowania w fantastycznym towarzystwie:)) Bieganie, morsowanie i jakby było mało zachciało mi się biegówek (czyżby pod wpływem Justyny Kowalczyk.)) Nie, nie już dawno mi się marzyły:) Buty mam! więc szukam desek w dobrej cenie, kijków i popróbuję trochę innego przebierania nogami;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz