Powoli wracam do regularnego biegania. W zasadzie to już wróciłem. Po dwóch tygodniach z zerowym przebiegiem kolejne dwa były wprowadzające po niecałe trzydzieści i miniony już "normalny" 63 kilometry w czterech wyjściach:)

Tam wszystko się zaczęło. Wspólne biegania, marzenia o profesjonalnym biegu w naszym mieście oraz plany zintegrowania biegaczy "samotników" w formalnej grupie biegowej.
W celu uczczenia wiekopomnych wydarzeń;) zrodził się pomysł, by w sobotę 26 października przebiec Maraton Koleżeński Zabieganych. Pętelka na bialskich polach ma 4.1 km, więc razy dziesięć! Plus małe kółko wokół Sanktuarium Krwi Chrystusa ok. 1.2 i mamy królewski dystans w wersji terenowej;)
Oczywiście, aby nikogo nie zmuszać do wysiłku ponad możliwości w "świętowaniu" będzie brał udział każdy Kto przebiegnie minimum jedną pętle 4.1, albo 1.2 kilometra.
Rekordów życiowych pewnie nie będzie;( bo trasa trudna i na mobilizujących doping kibiców też raczej nie ma co liczyć;( W dodatku jak każdy coś tam przyniesie na stół w punkcie odżywczym to nie wiadomo ilu z nas wytrzyma do czterdziestego drugiego kilometra he,he...
Każdy biegać może nie ważne lepiej, czy gorzej;) czas się nie liczy, dystans do wyboru byle szybsze przebieranie nogami dawało radochę:) Dla wszystkich gratis w niedzielę odnowa biologiczna;)
"Gdy październik ciepło trzyma, zwykle mroźna bywa zima."
"Październik ciepły, będzie luty skrzepły"
Bieganie po "białym" jest kapitalne, lecz jeszcze musimy poczekać.
Na razie przywołujemy wspomnienia przeglądając fotorelację z poprzedniej zimy i nie możemy się doczekać co niedzielnych zabiegów krioterapii oraz zabawy na śnieżnym puchu:))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz