zakaz biegania, ograniczenie chodzenia do minimum!:( Rana po pęcherzu którego dorobiłem się dwa tygodnie temu zaczęła się coraz bardziej jątrzyć i ból objął nie tylko okolice kostki, ale cała stopę. Nie było wyjścia! Trzeba było do medyka! Z grubsza wcześniej określiłem kontuzje jako uraz pięty. Jednak doprecyzowując: niewinny bąbel, a potem zdarcie naskórka nastąpiło z tyłu stopy w zasadzie powyżej już pięty na achillesie. I tu pies pogrzebany, bo biegając mimo plastrowania skóra w tym miejscu była mocno rozciągana co powodowało rozwlekanie rany. Dodatkowo wyściółka buta pomimo swej miękkości drażniła ranę przez co się rozpaprała:( Lekarz kiedy obejrzał stopę zapytał, czy dużo chodzę? Kiedy powiedziałem, że więcej biegam niż chodzę! to popatrzył na mnie jak na wariata i orzekł żadnego biegania, bo mogą być problemy!! Tylko jako nie biegacz nie wie, że największy problem to nie móc biegać he,he... I lipa! jak mawia pewien showman. Myślałem, żeby chociaż udać się na stadion i po murawie potruchtać na boso... Ech stary, a głupi nałóg biegowy.
Dwa lata temu na maratonie nw zrobiłem sobie na łuku pięty krwistego bąbla wielkości dużej śliwki, ale praktycznie po czterech dniach przerwy wróciłem do biegania. Sądziłem, że tym razem będzie podobnie i się przeliczyłem. Ból fizyczny to pikuś. Jak zobaczyłem dziś hasającego po parku Mirka to aż mi gula z żalu skoczyła hi,hi...
To tyle na razie wracam zaraz po przerwie;)
tu też o pęcherzach
Szybkiego powrotu na ścieżki biegowe życzę. Wreszcie ktoś czuje przez moment to, co ja czułem przez pół roku! :D
OdpowiedzUsuńPo przerwie wrócisz z jeszcze większą werwą :))))
OdpowiedzUsuńDzięki Karina! Sam tak sobie mówię;)Lecz jeśli Ty też tak uważasz to dla mnie dodatkowa mobilizacja:)) Wiara w siebie czyni cuda;)ale świadomość wsparcie innego człowieka jest nieoceniona:)dziękuje i pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuń