
Dzień za dniem ucieka, kilometraż mizerny;( a przecież trzeba by jakiś prywatny "półmaraton Komandosa" wcześniej zrobić. W poprzednią sobotę mimowolnie równałem do szybszych i trochę w Bialskich polach się zziajałem he,he... Samemu turlam się z prędkością "ekonomiczną" więc nie męczy mnie przenoszenie tych ponad półkilogramowych "bamboszy". Oczywiście w taktycznych butach inaczej stawia się stopy, bo są sztywne i amortyzacja też nie taka jak w biegówkach. Od przyszłego tygodnia zamierzam biegać jeden dzień na sportowo, drugi w umundurowaniu.
Miniony tydzień lajtowy z czterdziestoma sześcioma kilometrami w czterech wyjściach;( Podobnie jak cały sierpień, bo nawet nie przekroczyłem dwóch setek:(
Wakacje się kończą, upały też, więc będzie łatwiej. Szkoda tylko, że znów dni stają się coraz krótsze, bo brak słońca mnie słabi;) Dzisiaj na sobotnim nie popełniłem już błędu z ubiegłego tygodnia:) Z góry zająłem upatrzoną pozycję hi,hi... i dzięki Moni, Ani i Ewie piętnastka pękła bezboleśnie mimo obcierającego buta;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz