A zapowiadało się tak fajnie. Piękna koszulka (bez sponsorów;) z orłem optymistą he,he... przestronne szatnie, kawka/herbatka przed biegiem;)
Według regulaminu miały być dwa biegi: Połówka na trasie do miejscowości Uszew i z powrotem, oraz bieg towarzyszący na pętli. Przed biegiem zero informacji o zmianach. Przez nagłośnienie leciały wzmianki o Katyniu, vipach, historii itp. ale nikt nie mówił o zmianach trasy?!
Dopiero kiedy stanęliśmy na starcie
szef biegu zaczął coś o śniegu, zdrowiu biegaczy i że nie lecimy
"agrafki" bo trudne warunki i dlatego trzy pętle. Nawet dodał jakby przeczuwał pismo nosem;) że skoro w
niedziele jest Święto Miłosierdzia to prosi biegaczy, aby jakieś
niedociągnięcia lub błędy przelali przez gęste sito he,he... Zaczęliśmy od podbiegu na którym niektórzy już
przechodzili do marszu?! Potem kierunek Okocim i dalej wg posterunków strażaków. Było dużo pod górę, ale był też karkołomny zbieg po śniegu;)
Pomyślałem,
ale rewelacyjna trasa! Cóż stare polskie
przysłowie mówi: "nie chwal dnia przed zachodem słońca";) Kiedy
zamykaliśmy kółko strażak stojący na skrzyżowaniu kierował: "półmaraton w
lewo pod górkę, siódemka na prawo w dół"! Lecąc drugą pętlę coś mi
nie pasowało? Ani czas, ani oznaczenia kilometrowe:( Na trzeciej byłem
już pewien, że jest trasa nie taka jak powinna! Ale co robić strażaki i
policmajstry nic nie wiedzą;( To biegnę dalej. W duchu pomyślałem trudno
pohasam z dwie godziny po górkach i zaliczę chociaż trening górski:)
Na czwartej biegacze bluzgali na czym świat stoi, bo nikt nie
wiedział co jest grane! Na piąte kółko już mnie policjant w lewo nie
puścił! lecz nakazał biec w prawo. Przed szkołą okazało się, że
powinniśmy od początku zbiegać w prawo! Przed szkołą "odbić" czas i gnać
do góry. Szok! Czegoś takiego jeszcze nie doświadczyłem! Chwilę się
wahałem biec dalej, czy jak większość schodzić? Nagle dziewczę "regulujące ruchem" zapytało: "ile pan zrobił tam kółek na górze"? mówię:
cztery! "To proszę na metę". Machnąłem na to wszystko ręką:( Ale to nie
koniec "kwiatków" hi,hi... Za banerem chcą mi zabrać
numer!? Mówię ludzie przecież mam worek z rzeczami w depozycie i muszę
go odebrać za okazaniem numeru! O zgrozo! Będąc już w
szatni (na szczęście) dowiedziałem się, że Innym biegaczom numery odebrano i rzeczy z
depozytu odbierali na "ładne oczy"!!! Oddałem Im potem ten numer! Chociaż nie
mogłem się nadziwić jak można wydawać depozyt po biegu bez okazania
numeru!!! Nie czekałem
na zakończenie, bo to nie zawody, a kompromitacja. Nie wiem, czy
wręczono Komuś okazałe szable za zwycięstwo.
Uważam, że zawody na
dystansie półmaratonu powinny zostać uznane za "nieodbyte" Żal mi
dyrektora biegu. Chciał chłop dobrze, ale zabrakło "dopięcia na ostatni
guzik" Szkoda! Trasa naprawdę super! Gorzej z punktem odżywczym:( bo jak
widziałem dziewczyny w mundurach polewające wodę do kubków rozstawionych
na asfalcie pośrodku drogi to nie wiedziałem śmiać się, czy płakać;)
Smutny to bieg także z braku zainteresowania mieszkańców:( Przy remizie
dwóch strażaków kręciło syreną i na skarpie czwórka młodych ludzi z
daleka obserwowała bieg. A tak zero kibiców;( Przepraszam jeszcze w
jednym domu dwójka małych dzieci machała nam przez okno;)
I Memoriał Katyński „O szablę oficerską” im. płk Andrzeja Hałacińskiego nie można uznać za udany:( Bardzo trudno będzie za rok zetrzeć "plamę na honorze" i zachęcić biegaczy, by wybrali Brzesko. Niektórzy podobno przyjechali na tę imprezę ze Szczecin!!! Z drugiej strony każdemu trzeba dać szanse się zrehabilitować:) Uważam jednak, że szef biegu musi mieć zbytnią ufność w Miłosierdzie Boże decydując się osobiście wystartować w organizowanym przez siebie biegu. Nie cierpię nadużywanego słowa profesjonalizm, ale odpowiedzialność ludzi za podjęte lub przydzielone obowiązki jest najważniejsza.
Miniony tydzień to tylko czterdzieści trzy kilometry w trzech wyjściach. Wtorek poświąteczne jedenaście kilometrów na pozbycie się "balastu";) Czwartek szósteczka na przewietrzeni he,he... i w niedzielę osiemnastokilometrowy "trening w Brzesku" Przy czym na osiemnastkę to bliżej miałem do Morska hi,hi...
Wyjazd do Brzeska sprawił, że musiałem odpuścić organizowany w sobotę przez nasz klub Test Coopera:( oraz niedzielne morsowanie:( chociaż niewiele brakło, a być może udałoby się zamorsować gościnnie w Krakowie;)
W piątek obchodziliśmy skromnie mały jubileusz: pięciolecie naszego Klubu: Zabiegani Częstochowa:)) a już w najbliższą sobotę 5bieg częstochowski! dyszka na trasie wokół klasztoru Jasnogórskiego. Zapraszamy:)
Zachęcam do odwiedzenia naszej klubowej strony www.zabiegani.czest.pl gdzie dziś i jutro można wygrać ciekawe nagrody, oraz zapoznać się z aktualnymi informacjami:)
Ale fajna impreza :) niesamowite, ja bym to jako trening potraktował bo w sumie co można zrobić... Takiej wpadki to jeszcze nie widziałem :)
OdpowiedzUsuń