"Zdrowie tak jak pieniądze zdobywa się w pocie czoła.
A
ktywność fizyczna i przemyślany sposób odżywiania mogą być przyczyną dobrego stanu zdrowia
Nie dlatego przestajesz się bawić, bo się starzejesz. Starzejesz się, bo przestajesz się bawić"


Bardzo proszę dla Kuby mojego kumpla i z góry dziękuje:)

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Trening w Brzesku

zamiast półmaratonu zaliczyłem w sobotę;( 
A zapowiadało się tak fajnie. Piękna koszulka (bez sponsorów;) z orłem optymistą he,he... przestronne szatnie, kawka/herbatka przed biegiem;) 

Niestety po bieganiu nie cieszyły specjalnie już:( ani fantastyczne górki, ani świetny medal i dyplom, ani smaczny bigos, bo impreza zakończyła się totalną klapą:( "WYNIKI PODANE ALFABETYCZNIE-ZAWODNICY POKONALI RÓŻNE DYSTANSE" 


Według regulaminu miały być dwa biegi: Połówka na trasie do miejscowości Uszew i z powrotem, oraz bieg towarzyszący na pętli. Przed biegiem zero informacji o zmianach. Przez nagłośnienie leciały wzmianki o Katyniu, vipach, historii itp. ale nikt nie mówił o zmianach trasy?!
Dopiero kiedy stanęliśmy na starcie szef biegu zaczął coś o śniegu, zdrowiu biegaczy i że nie lecimy "agrafki" bo trudne warunki i dlatego trzy pętle. Nawet dodał jakby przeczuwał pismo nosem;) że skoro w niedziele jest Święto Miłosierdzia to prosi biegaczy, aby jakieś niedociągnięcia lub błędy przelali przez gęste sito he,he... Zaczęliśmy od podbiegu na którym niektórzy już przechodzili do marszu?! Potem kierunek Okocim i dalej wg posterunków strażaków. Było dużo pod górę, ale był też karkołomny zbieg  po śniegu;) Pomyślałem, ale rewelacyjna trasa! Cóż stare polskie przysłowie mówi: "nie chwal dnia przed zachodem słońca";) Kiedy zamykaliśmy kółko strażak stojący na skrzyżowaniu kierował: "półmaraton w lewo pod górkę, siódemka na prawo w dół"! Lecąc drugą pętlę coś mi nie pasowało? Ani czas, ani oznaczenia kilometrowe:( Na trzeciej byłem już pewien, że jest trasa nie taka jak powinna! Ale co robić strażaki i policmajstry nic nie wiedzą;( To biegnę dalej. W duchu pomyślałem trudno pohasam z dwie godziny po górkach i zaliczę chociaż trening górski:) Na czwartej biegacze bluzgali na czym świat stoi, bo nikt nie wiedział co jest grane! Na piąte kółko już mnie policjant w lewo nie puścił! lecz nakazał biec w prawo. Przed szkołą okazało się, że powinniśmy od początku zbiegać w prawo! Przed szkołą "odbić" czas i gnać do góry. Szok! Czegoś takiego jeszcze nie doświadczyłem! Chwilę się wahałem biec dalej, czy jak większość schodzić? Nagle dziewczę "regulujące ruchem" zapytało: "ile pan zrobił tam kółek na górze"? mówię: cztery!  "To proszę na metę". Machnąłem na to wszystko ręką:( Ale to nie koniec "kwiatków" hi,hi... Za banerem chcą mi zabrać numer!? Mówię ludzie przecież mam worek z rzeczami w depozycie i muszę go odebrać za okazaniem numeru! O zgrozo! Będąc już w szatni (na szczęście) dowiedziałem się, że Innym biegaczom numery odebrano i rzeczy z depozytu odbierali na "ładne oczy"!!! Oddałem Im potem ten numer! Chociaż nie mogłem się nadziwić jak można wydawać depozyt po biegu bez okazania numeru!!! Nie czekałem na zakończenie, bo to nie zawody, a kompromitacja. Nie wiem, czy wręczono Komuś okazałe szable za zwycięstwo.  
Uważam, że zawody na dystansie półmaratonu powinny zostać uznane za "nieodbyte" Żal mi dyrektora biegu. Chciał chłop dobrze, ale zabrakło "dopięcia na ostatni guzik" Szkoda! Trasa naprawdę super! Gorzej z punktem odżywczym:( bo jak widziałem dziewczyny w mundurach polewające wodę do kubków rozstawionych na asfalcie pośrodku drogi to nie wiedziałem śmiać się, czy płakać;) Smutny to bieg także z braku zainteresowania mieszkańców:( Przy remizie dwóch strażaków kręciło syreną i na skarpie czwórka młodych ludzi z daleka obserwowała bieg. A tak zero kibiców;( Przepraszam jeszcze w jednym domu dwójka małych dzieci machała nam przez okno;) 
I Memoriał Katyński „O szablę oficerską” im. płk Andrzeja Hałacińskiego nie można uznać za udany:( Bardzo trudno będzie za rok zetrzeć "plamę na honorze" i zachęcić biegaczy, by wybrali Brzesko. Niektórzy podobno przyjechali na tę imprezę ze Szczecin!!! Z drugiej strony każdemu trzeba dać szanse się zrehabilitować:) Uważam jednak, że szef biegu musi mieć zbytnią ufność w Miłosierdzie Boże decydując się osobiście wystartować w organizowanym przez siebie biegu. Nie cierpię nadużywanego  słowa profesjonalizm, ale odpowiedzialność ludzi za podjęte lub przydzielone obowiązki jest najważniejsza. 

Miniony tydzień to tylko czterdzieści trzy kilometry w trzech wyjściach. Wtorek poświąteczne jedenaście kilometrów na pozbycie się "balastu";) Czwartek szósteczka na przewietrzeni he,he... i w niedzielę osiemnastokilometrowy "trening w Brzesku" Przy czym na osiemnastkę to bliżej miałem do Morska hi,hi...

Wyjazd do Brzeska sprawił, że musiałem odpuścić organizowany w sobotę przez nasz klub Test Coopera:( oraz niedzielne morsowanie:( chociaż niewiele brakło, a być może udałoby się zamorsować gościnnie w Krakowie;) 

W piątek obchodziliśmy skromnie mały jubileusz: pięciolecie naszego Klubu: Zabiegani Częstochowa:)) a już w najbliższą sobotę 5bieg częstochowski! dyszka na trasie wokół klasztoru Jasnogórskiego. Zapraszamy:)
Zachęcam do odwiedzenia naszej klubowej strony www.zabiegani.czest.pl gdzie dziś i jutro można wygrać ciekawe nagrody, oraz zapoznać się z aktualnymi informacjami:)

1 komentarz:

  1. Ale fajna impreza :) niesamowite, ja bym to jako trening potraktował bo w sumie co można zrobić... Takiej wpadki to jeszcze nie widziałem :)

    OdpowiedzUsuń

Szukaj na tym blogu:

Translator

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13