miało być;) a i tak wychodzi tygodniowo ponad pięćdziesiąt kilometrów. Ale teraz nadszedł gorący okres przedświąteczny, więc jednak trzeba będzie wyluzować;(
W minionym tygodniu w czterech wyjściach pięćdziesiąt osiem kilometrów. Wow i wszystkie w grupie:) Niedługo zapomnę co to samotność długodystansowca;)
Wtorek: nowy projekt Wlodca pt. "zabiegana czołówka trial" - cotygodniowe bieganie wieczorne tam gdzie nie ma oświetlenia ulicznego, więc z czołówkami;) Były już bezdrożna Bialskich pól, Złota Góra i ostatnio park Lisiniecki zwany przez wszystkich "bałtykiem";)
Pogoda dopisała! Minus siedem na termometrze, niebo gwieździste i bielutki śnieg, więc praktycznie dwanaście kilometrów zrobiliśmy nie używając naszych świateł:) Jedynie, gdy na "szyjce" chcieliśmy znaleźć naszą "wanne" czołówki miały pomóc... Ale jak zwykle zdecydował przypadek. Rozgarnialiśmy śnieg butami i nagle usłyszałem trzeszczenie pod stopami;) Lewą nogą zdążyłem uciec robiąc duży krok he,he... ale prawa do połowy łydki poszła do wody;( Strachu nie ma, bo i nie jest tam głęboko;) Tyle co do pasa, lecz gdyby tak przyszło lecieć w mokrych spodniach to przy minusowej temperaturze byłby niezły test Morsa he,he... W mokrym bucie dopóki biegłem było okey;) i dopiero w domu rozbierając się zauważyłem "pamiatkę" - obdarty piszczel;(
Czwartek jak zwykle trening na trasie bc i zaskoczenie:) Znowu pojawiło się blisko dwadzieścia osób mimo, że Mikołaj się nie zapowiadał;) Trzy pętle pięciokilometrowe plus dobieg i wyszło pięć kilometrów więcej niż we wtorek:)
Sobota cotygodniowe spotkanie na Bialskiej. Potem na "bałtyk" i spotkanie z Zmorsowanymi, którzy z racji niedzielnego wyjazdu postanowili jak to mówi Oleg: "zabieg mrożenia goleni" zrobić w sobotni poranek:) Tak w tym tygodniu się złożyło, że ponownie wyszło o piątkę więcej niż na poprzednim bieganiu:)
Ostatnie morsowanie przed mającym nadejść w piątek końcem świata;( Więc Oleg zaproponował by to ostatnie morsowanie było "antyczne" stwierdzając jednocześnie: " i tak zamkniemy w pewien sposób krąg cywilizacji:)"
A tak okazji mamy w szeregach najmłodszego Morsika, który postanowił zadebiutować... w ubraniu;)
Za tydzień morsowanie wigilijne, potem sylwestrowe chociaż już wszyscy zaczynają wspominać zeszłoroczne nocne;) Więc tylko patrzeć jak będziemy się w styczniu pluskać przy blasku księżyca hi,hi...
Aż zimno się robi tylko patrząc na te zdjęcia :) ! Pozdrówka od niezmorsowanego
OdpowiedzUsuńJeszcze chwila, a Wasze grupowe treningi zaczniecie zgłaszać jako imprezy biegowe ;)
OdpowiedzUsuńCałkiem ładny dystans jak na mniej biegania :-)
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia z morsowania!