Po dziesięciu dniach przerwy w bieganiu spowodowanej rewolucja domową czytaj remontem w czwartek włożyłem znowu buty biegowe:) Początkowo udawało się jakoś godzić obowiązki z przyjemnościami, ale z czasem doba stała się za krótka;) Dodatkowo doszły nie planowane sytuacje i budowa formy na maraton legła w gruzach;( Szło dobrze:) czułem jak z każdym dniem siła napędowa rośnie;) Cieszyłem się, że w Sobótce będzie moja chwila prawdy;) Niestety;( z ogromnym żalem połówkę musiałem odpuścić:(
Gdyby ta przerwa miała miejsce na trzy miesiące przed maratonem to pikuś;) ale na trzy tygodnie przed startem ? Gdyby przerwa była regeneracyjna, a nie tyrką od świtu do nocy to też ina bajka;)
Czwartkowe bieganie było prawdziwą męczarnią nogi ciężkie, sztywne. Co rusz jakieś bóle? to kostka? to kolano? Z czym tu na maraton? "Z widelcem po rosół?";) Przeturlałem osiem kilometrów i dałem sobie spokój. Na drugi dzień odpuściłem, żeby przypadkiem nie załapać jakiegoś urazu. W sobotę poleciałem na sobotnie spotkanie biegowe na Bialskiej:) Co prawda zaplanowany był na ten dzień Test Coopera organizowany przez nasz klub, lecz znowu czas nie pozwolił na udział:) Zresztą co tu testować jak "cienki jestem niczym pensja robotnika";) Monice i Zenkowi termin sprawdzianu również nie spasował i dzięki temu sobotni "dyżur" pełniliśmy we troje:) Pierwotnie myślałem, że przyjdzie mi tuptać samotnie:( a tak trochę musiałem się do Nich podciągać;) Przebiegłem piętnastkę i zdałem sobie sprawę gdzie jest moje miejsce w szeregu he,he...
Cały tydzień to dwadzieścia trzy kilometry w dwóch wyjściach i dylemat co robić? Wystartować piętnastego? Odpuścić? W nadchodzącym tygodniu planowałem 30-tkę. Przebiec? zrezygnować?
W zasadzie wcale mi nie zależy na wyniku (czasie) Po ubiegłorocznym MC jeden z kolegów motywował mnie: to teraz 3:30! Ale postanowiłem skończyć z życiówkami;) Ile można podnosić poprzeczkę? Przecież w tym roku mam już lat... 26,5 na jedną nogę;) Za dwa tygodnie maraton? oto jest pytanie hi.hi...
Oj wiem jaka trudna to decyzja... :) Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńZnająć z opisu Twoje zacięcie raczej pojedziesz dla samej atmosfery, nie dla czasu.
OdpowiedzUsuńTrudno powiedzieć, bo remont to nie choroba z antybiotykiem ;) Może zobacz, jak będzie Ci się biegało w tym tygodniu, zrób sobie sprawdzian w postaci 30 km i wtedy łatwiej będzie Ci podjąć decyzję? Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń-Krzychu no tak sam to przerabiałeś;)Pozdrowaśki
OdpowiedzUsuń-Anonimowy hmm...dzięki:)Pozdrowionka
-Haniu dziś podczas biegania przyszło mi tak na myśl;) w środę przeturlam trzydziestkę i zobaczymy:)Pozdrówka
No tak, zobacz jak Ci się biega i zadecyduj. Nic na siłę, chociaż byłoby świetnie spotkać się na maratonie.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki i życzę sukcesów :) Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńNo nie mów mi, że przez 10 dni straciłeś te przebiegi tydogniowe o których pisałeś (50-70km). Przez 10 dni mogłeś stracić max. 1- 5 % tego co posiadasz po takiej przerwie.
OdpowiedzUsuńŻyczę powrotu do formy i Wesołych Świąt, choć jak to bywa Święta nie służą naszej wadze. Trzymaj się.