Do połówki w Sobótce dwa tygodnie, a do maratonu w Łodzi pięć i zobaczymy na co mnie w tym roku stać;) W kolejnym tygodniu przebiegłem ponad osiemdziesiąt kilometrów (83) ponownie w pięciu wyjściach. Poniedziałek dziesięć razy dziewięćset metrów z truchtem pomiędzy, wtorek gimnastyka, środa spokojne bieganie plus dziesięć podbiegów. Czwartek tradycyjnie trening na trasie biegu częstochowskiego i cztery kółka razy pięć kilometrów.. Chyba z racji święta Kobiet frekwencja mile nas zaskoczyła:) Hm, to nic innego jak wyraźny sygnał, iż kolejna edycja naszego biegu już tuż, tuż... W piątek el-be, a sobota spotkanie biegowe na Bialskiej i jeszcze dycha z hakiem sam na sam;) Dziś krótkie bieganko przed morsowaniem i regeneracja obolałych mięśni w lodowatej wodzie:) Wiosna zbliża się nieuchronnie, słonko coraz mocniej grzeje, lecz na szczęście lód trzyma mocno:) Więc się wiosny nie boimy i nadal zbieramy się na taplanie w zimnej wodzie. Dzisiaj "rzutem na taśmę" w końcówce sezonu do grona Morsów dołączyli młodziutki Mateusz i Jego ojciec. Brawo! Gratulacje! Im cieplej tym mniej kibiców hi,hi... Niemniej jednak niespodziewanie dziś nasze morsowanie obserwowała przesympatyczna Irene z Katalonii:)
Jak dowiedziałem się skąd pochodzi od razu pierwsze co przyszło mi na myśl to: nie, nie Camp Nou, nie Barca - Barcelona Maraton he,he... i relacja Midi. Oj można pomarzyć;)
Lód trzyma jeszcze tak, że można po nim chodzić? Nieźle... Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńHiszpanki to gorące dziewczyny więc lód pewnie szybko puści ;) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń- Haniu można nie tylko po nim chodzić:) musieliśmy nieźle się namachać kilofem, żeby przekuć się do wody;)
OdpowiedzUsuń- Krzychu nawet gorąca Hiszpanka na razie nie pomogła ;)ale za tydzień zapowiadają +17:(
No słyszałem właśnie...troszkę za ciepło. Liczyłem na 10-12 stopni na Maniackiej
OdpowiedzUsuń