Siedemdziesiąt sześć kilometrów w pięciu wyjściach to dorobek minionego tygodnia. Poniedziałek trochę szybszych przebieżek przeplatanych truchtem. Środa godzinka biegu plus dziesięć podbiegów. Czwartek trening na trasie BC:) pierwsze kółko spacerowo, drugie żwawiej, a trzecie szybko i wyszła piętnastka BNP;) Sobota stałe spotkanie na Bialskiej. Z racji udziału Zabieganych w pierwszej imprezie tegorocznego Grand Prix "dyżur" pełniliśmy tylko lu aż w składzie trzyosobowym;( Niby trochę wiało, lecz i tak pogoda była rewelacyjna:) W polach zapach wiosny chyba sprawił, że znowu mnie poniosło:) Biegło mi się wprost fantastycznie:) Pomyślałem nawet: 'mógłbym dziś zrobić maraton':) Jedyny minus to chlapa ciapa i mokre buty, ale to pikuś;( Nabiegałem dwadzieścia sześć kaemów i choć miałem ochotę na jeszcze trzeba było wracać. Dziś jak zwykle przed i po morowaniu rozgrzewka biegowa tyle, że za krótka;(
Do maratonu niecałe dwa miesiące, a połówki równo miesiąc i cieszę się, że powolutku, powolutku forma rośnie;)
Wiosna nadchodzi i wygląda, że to nasze ostatnie ostatnie podrygi w lodowej wannie:(
Lód co prawda jeszcze gruby;) ale jak utrzymają się dodatnie temperatury to za tydzień wanna zniknie. Niby wszyscy są za przedłużeniem sezonu przynajmniej do końca marca. Jednak z doświadczenia wiem, iż wraz ze wzrostem temperatury maleje liczba chętnych na pluskanie w coraz to cieplejszej wodzie he,he... Zimowa sceneria dodaje uroku lodowym kąpielom. Poza tym im niższa temperatura powietrza tym łatwiejsze wejście do zimnej wody:) Ale zobaczymy... jak kiedyś powiedział jeden z Morsów nadbałtyckich: sezon trwa cały rok hi,hi...
No coś w tym chyba jest, że morsowanie jest atrakcyjniejsze przy naprawdę niskich temperaturach. No nic, zawsze zostaje bieganie :-)
OdpowiedzUsuń