Może mieć różne formy. Ale bijatyki, wandalizm, agresja, nienawiść... Wszyscy widzieli w mediach, więc pop prostu szkoda słów. A przecież Ktoś kiedyś powiedział: "Pokój nie jest dany raz na zawsze i dlatego jak małżeństwo trzeba Go pielęgnować, aby trwał jak najdłużej" !
Można też jak PZPN akurat na Dzień Niepodległości przygotować "nowoczesne" stroje i wyrzucić Godło Polski! W dodatku nie przekonują mnie wypowiedzi piłkarzy: "co my możemy zrobić... my jesteśmy od grania... ciężko się wypowiadać, bo jesteśmy jakby pracownikami...."
Zapominają tylko, że dzięki poprzednim pokoleniom nie są niewolnikami ! Ludzie poświęcali życie podczas zaborów, czy okupacji niemieckiej! Kiedy zakazywano w celu wynarodowienia używania języka ojczystego, biało czerwonych barw i Godła Polskiego. Czym ryzykują piłkarze stając w obronie Orła Białego???
Tak samo jak śmieszne i pokrętne są tłumaczenia Laty i Jego otoczenia. Mogliby chociaż uzgodnić wspólna linię obrony. A tak jeden zastawia się dyrektywą Uni, drugi chęcią nabicia związkowej kasy, a inny papugowaniem, bo ileś tam federacji tak zrobiło. Przykre podwójnie, bo cały czas media donoszą o braku patriotyzmu, przywiązania do tradycji itp. Patriotyzm to jak kochanie:) Mówić piękne słówka, bez pokrycia można bez końca, lecz liczą się czyny !
Zabiegani już po raz trzeci uczcili Święto Narodowe tym co najbardziej lubią;) Dlatego nadmiar energii;) wyładowali biegając na promenadzie im. Cz. Niemena. Oficjalny Świąteczny Trening Zabieganych "Od świtu do zmierzchu" rozpoczął się dokładnie o wschodzie słońca 6:52 Hymnem Państwowym. Zaraz potem dwudziestoosobowa grupa: biegacze i kijkarze NW udali się na pierwszą pięciokilometrowa pętlę. Większość stanowili członkowie KLA Zabiegani Częstochowa wspierani przez sympatyków naszego klubu. Przybył także Duszpasterz Sportowców Archidiecezji Częstochowskiej ks. Łukasz Dybowski. Oczywiście w stroju sportowym by rozpocząć z nami świąteczne bieganie, a popołudniu pobiec jeszcze na zakończenie. Brawo:) Tradycyjnie otrzymaliśmy wsparcie od Państwa Adam, którzy w punkcie zmian jak co roku ustawili namiot firmowy Olimpius.pl Przy wietrznej i bardzo chłodnej aurze był jak to określił Krzara: "miłą i osłoniętą przystanią";) Dziękujemy:) Państwo Adam nie tylko wspierają nasze sportowe przedsięwzięcia, lecz także biorą czynny udział:) Szacun:) Przez cały dzień do zachodu słońca /zawsze o pełnej godzinie i o wpół / systemem sztafetowym na trasę udawali się miłośnicy świętowania na sportowo. Portal wczestochowie.pl oddelegował nawet fotoreportera ;) który utrwali rozpoczęcie i zakończenie niepodległościowego treningu:) W ubiegłym roku po raz pierwszy postanowiłem tuptać cały dzionek:) Kiedy to "wyszły nici" z kolejnej Setki Kaliskiej Udało się wtedy nabiegać 62 kilometry:) Idąc za ciosem w tym roku zdecydowałem się na "powtórkę z rozrywki":) Zacząłem jak "należy" czyli wolno;) razem z Zenkiem. Fajnie pokonało się nam trzydziestkę;) i mój Partner musiał udać się do domu obiecując wrócić po południu. Potem trochę z prezesem, trochę z naszymi sympatycznymi dziewczynami Elf_ik i Malwiną;) Potem znów z Zenkiem, który ostatecznie zrobił tego dnia 51 km! Brawo! Końcówka hi,hi... to już samotność długodystansowca;) Nie z racji braku towarzystwa tylko już "żółwiego tempa hi,hi... Szkoda, że nie zgadałem się wcześniej z Darkiem:( Przyznał, że gdyby wiedział chętnie biegałby cały dzień:) Z drugiej strony to gdzie mi do Gościa, który robi w 24h ponad dwieście kilometrów:) Albo On przy mnie by się za-truchtał, albo ja przy Nim he,he... się zajechał;) Biegało mi się rewelacyjnie:)
Chociaż nie trafiłem z doborem stroju i zbyt "wyletniłem";) Na czas maratonu byłoby OK, ale dziewięć godzin na trasie i stopniowy spadek tempa to można się naprawdę wyziębić. Ale co tam na najbliższą niedzielę planujemy otwarcie sezonu morsowego he,he.. trzeba się hartować:) Fajna atmosfera, doborowe towarzystwo i dystans 68 km pokonany:) Więc świętowanie niezwykle udane. Tym bardziej, że dzień po żadnych stawowo kostnych dysfunkcji:) Jedynie mięśnie ud i przedramion od zimna domagały się wygrzania:) Dlatego w sobotę się piecuszyłem, a lekki rozruch zrobiłem w niedziele i wszystko wróciło do normy. Dzisiaj wyszedłem na spokojną dyszkę, zaś jutro planuję solidną porcję gimnastyki:)
Robi się coraz zimniej:) podobno "jadą" ze śniegiem, czyli być może już wkrótce będziemy dreptać po "białym" Od niedzieli mamy zamiar dodać dodatkowy niedzielny "trening" morsowanie;) Władze przejmuje Zima, a Lato hi,hi... musi odejść !!!
Gratuluję fajnej imprezy i miłego morsowania!
OdpowiedzUsuńSuper impreza. Niedawno gdzieś czytałem, że takie ultra bieganie (marszobieganie) paradoksalnie jest łatwiejsze niż np. maraton. Kiedyś na pewno trzeba będzie spróbować ;) Gratuluję wyniku :)
OdpowiedzUsuńCo do orzełka, całkowicie się z Tobą zgadzam - to piłkarze jako pierwsi powinni się "postawić". Jeśli coś się dzieje w "zakładzie pracy", kto ma reagować jak nie "pracownicy"?
OdpowiedzUsuńWasze świętowanie podoba mi się znacznie bardziej, niż to w centrum Warszawy (i nie mam na myśli Biegu Niepodległości oczywiście). Świetny ten Wasz świąteczny trening :-)
OdpowiedzUsuńA co do zimy - ja się bardzo cieszę, że przejmuje władzę :-)
Przygotowałam już puchową kurtkę, którą będę ubierać czytając Twoje relacje z morsowania :)
OdpowiedzUsuńNiestety w W-wie nie było tak przyjemnie jak u Ciebie. Jako spacerowiczka mieszkająca w centrum weszłam w sam środek tych " obchodów". Przykra sprawa
* Dziękuję Haniu:) wczoraj był już pierwszy śnieg;)
OdpowiedzUsuń* hmm... jako taki marszobieg jest mniej męczący od biegania;) z tym że w biegach ultra są limity czasowe;)Dzięki Krzysztof,(nie ma jak doświadczyć na własnej skórze;)
* drproctor chyba "bunt" internautów nie poszedł na marne! Orzeł ma wrócić:)
* Emilio fajnie, że też lubisz zimę:)spróbuj morsowania;)
* Ultrasetko mam nadzieje, że nie ucierpiałaś w środku "tych obchodów" kurtka nie potrzebna;) morsowanie jest dziecinnie łatwe;) http://morsy.pl/dziecki.php