Zima jednak trwa :) Dzisiejszej nocy było -8, a w samo południe termometr wskazywał tylko -6. Dlatego cotygodniowe niedzielne morsowanie było takie jak powinno być :)
Wczoraj na forum chętnych nie było, bo nikt się nie wpisał :( Ale dziś o dwunastej nad naszą "wanną" zebrało się jedenaście osób. Byli też nowicjusze i jeden bardzo młody Morsik, któremu tym bardziej należą się słowa uznania i gratulacje :)
Po sobotniej dwudziestosiedmiokilometrowej wycieczce biegowej dzisiejsze pluskanie było nieocenioną regeneracją ;) dla zmęczonych mięśni i stawów.
W tym tygodniu cztery treningi biegowe i sześćdziesiąt sześć kilometrów na liczniku + gimnastyka. Oczywiście na rozgrzewkę przed taplaniem w zimnej wodzie było również bieganie ;) Są już wśród nas Morsy nie biegające :) i rozgrzewają się na miejscu, lecz Zabiegani serwują sobie 2w1 ;)
Zaczynamy myśleć o Bochni, bo zostały dwa tygodnie :) Ja od jutra robię jeszcze planowe bieganie, a potem w tygodniu przed biegiem solidnie wypoczywam ;)
Na najbliższe dni meteorolodzy zapowiadają tęgie mrozy ;) Ale na weekend słupek rtęci ma znów iść w górę, więc może uda się znowu dobrać do zimnej wody ;) Wczoraj przez godzinę walczyliśmy siekierką z prawie dziesięciocentymetrową taflą, która narosła na "wanie" od poprzedniej niedzieli.
Do 3biegu częstochowskiego już tylko 47 dni i ponad trzystu zapisanych uczestników :) Aha, wcześniej prolog, czyli Test Coopera na stadionie :)
W między czasie jeszcze powalczę w Żywcu ;)
Na razie tuptam i zbieram takie "kwiatki"
Rozciągam się przy parkingu i przechodzący facet mówi: "obserwuje pana od dawna, ale nie miałem się jak zapytać... ile kilometrów dziennie pan biegasz?
Odpowiadam średnio piętnaście.
Na to On: pewnie nie palisz pan ? a pijesz ?
Mówię: papierochy rzuciłem szesnaście lat temu, a piję jak smok. Jak wyleję tyle litrów potu na treningu to muszę płyny uzupełnić.
Gościu: eeee... chodzi mi o gorzołe !
Czasami wypije, ale bardziej lubię piwko :) mówię.
A masz pan kobite?
Mam.
I co Ona na to ? Przecież nie obraź się pan, ale to wstyd ! Na pewno jestem starszy, ale pan też nie jesteś młodzieniaszek, a w takich babskich opiętych na tyłku portkach ganiasz po ulicy!
:) ;)
Ech, a ja wciąż nie próbowałam morsowania... Jakoś nie ma przerębli w pobliżu, a do tych dalszych to już wyprawa, którą by trzeba zaplanować ze szczególami (transport, sauna obok, ubrania na drogę powrotną...).
OdpowiedzUsuńDialog super, wyobrażam sobie minę tego pana :))
Morsowanie nadal mnie przeraża, bo jestem raczej zmarźlakiem. Ale rozmowa z panem prześliczna. Jeśli chodzi o opiętość, myślę, że lepiej biegać w portkach, które opinają się na pupie, niż patrzeć jak wszystkie warstwy ubioru opinają się na brzuchu, prawda? :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam takich jegomościów, jak ten z parkingu ;)
OdpowiedzUsuńkiedyś takie "zaczepki" mnie irytowały ;) ale teraz to w duchu się śmieję, a czasem odpowiedziami irytuję ;) "zaczepiaczy" hi hi...
OdpowiedzUsuń