Pora wracać do regularnego biegania, bo zaczynam "rdzewieć" W stawach trzeszczy, kilogramów przybywa.... Po niespodziewanym "roztrenowaniu" wrześniowym dorobiłem się nowego przydomka. Pierworodny "wyszedł" z domu i zostałem.... teściem hi hi hi. Fajnie z humorem przedstawił to Verdi w swojej *prezentacji*
Tylko patrzeć jak przyjdzie mi przyjąć nobliwy tytuł dziadka ;) a może będę tylko mężem babci ;) Na razie biegam i muszę trochę zweryfikować plany startowe na ten rok. Wrzesień relaksacyjny :) nieco tylko ponad 160 km z doskoku w wolnych chwilach. Więc raczej Kalisz w tym roku 'trza' sobie darować. Jesienny maraton też zawsze był stałym punktem rocznego planu, lecz teraz wrocławski i warszawski już "uciekły" a poznański "leci" za nimi ;) Co prawda samo bieganie sprawia mi już wielką frajdę :) a starty to tylko taka przysłowiowa wisienka na torcie :) No, ale od czasu do czasu wskazane jest sobie dogodzić hi hi... Uf, ciężko było się zmobilizować po sobotnim weselu. Ale od czego są koledzy Zabiegani ? Krótki wpis na forum i w czwartek dwa Marciny: Kossak i EMSI zdeklarowali się trochę mnie wspomóc. "Odświeżyliśmy" trasę 2 biegu częstochowskiego :) i od razu poczułem się jak przysłowiowa "ryba w wodzie" :) Piątek odpuściłem; bo przecież "piątek zły początek" Za to od soboty poszedłem "na całość" Z samego rana cotygodniowe spotkanie biegowe w alei brzozowej i dobieg dało 15km. W południe XXI Złota Mila Częstochowy, o 12-tej bieg *rekreacyjny* na dystansie 2 mil i godzinę później bieg główny mężczyzn na 1 milę. Ten rekreacyjny to był rekreacyjny tylko z nazwy, bo wszyscy ścigali się na całego i to na trasie dwukrotnie dłuższej niż bieg główny.
Różnica polegała tylko na tym, że w biegu głównym za czołowe miejsca była kasa i wzięli w nim udział *zawodowcy* W biegu rekreacyjnym wystartowało 31 osób, a w głównym 38, więc jeśli patrzeć na frekwencję to mizeria. Duża w tym zasługa niestety samych organizatorów :( Brak wcześniejszych informacji i reklamy oraz przysłowiowej "marchewki" na zachętę sprawił, że nawet szkoły nie stawiły się zbyt licznie. W ubiegłym roku orgowie tłumaczyli się, że nie ma uczestników, bo w tym samym dniu jest otwarcie Galerii Jurajskiej. Dziś tej wymówki już być nie mogło. Niby w pobliskim Olsztynie o tej samej porze był organizowany Światowy Dzień Marszu, lecz to impreza dla innych odbiorców. Szkoda, że ZMC staje się takim takim trochę "niechcianym dzieckiem." 21 edycja i nikt nie próbuje tej imprezy uatrakcyjnić. Oczywiście trudno namówić biegaczy z dalszych stron na przyjazd kiedy rozgrzewka trwa dłużej niż sam bieg ;) Z drugiej strony obserwując imprezy biegowe w Polsce widać, iż orgowie prześcigają się w pomysłach na zwiększenie liczby uczestników. Wypasione pakiety startowe, nagrody, medale i działania towarzyszące przynoszą sukces i uznanie biegaczy. Tutaj dopiero od jubileuszu dwudziestolecia wprowadzono medale dla wszystkich startujących. Jak taka mała rzecz cieszy i zachęca widać po mojej małej sąsiadce :) Która dziś dumna i szczęśliwa chwaliła się swoją "zdobyczą" rodzicom. A w poniedziałek w szkole zapewne zaprezentuje koleżankom i kolegom :)
| |||||||||||||||||
| |||||||||||||||||
| |||||||||||||||||
| |||||||||||||||||
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz