Po czterech dnia "postu" biegowego w czwartek z Malwiną sprawdziliśmy trasę biegu częstochowskiego ;) Napotkaliśmy nieznajomą biegaczkę i nieznanego biegacza :) Potupaliśmy, pogadaliśmy i umówiliśmy się na wyjazd do Kłobucka Byłem na tym biegu przez dwie ostatnie edycje. W jednym roku pilot prowadzący bieg skrócił trasę, a w następnym nie można było doprosić się opublikowania pełnych wyników. Mimo tych "wpadek" miło wspominam ten bieg. Ciekawa traska z fajnym podbiegiem ;) Star i meta na stadionie. I podobnie jak w Blachowni możliwość spotkania się ze znajomymi biegaczami. Wiadomo na pobliskie biegi zjeżdża się więcej znajomych z najbliższej okolicy :) Z ubiegłego roku szczególnie wspominam rozmowy z przyjacielem Zabieganych; Biegaczem starszego pokolenia; na stałe mieszkającym w Gliwicach panem Kazimierzem. Ostatnio nasz kontakt się urwał, pan Kaziu chorował, ale wiem, że pasją biegania zaraził swojego syna. Może będzie na tym biegu? Piątek znowu bez szybszego przebierania nogami :( W sobotę w składzie ośmioosobowym *sobotnie spotkanie biegowe* w alei brzozowej i dreptane pogaduchy. Główny temat to Maraton Warszawski bo wybiera się nań spora gromada Zabieganych :) A wśród nich debiutanci, czyli kolejni kandydaci do wielkiej rodziny maratończyków :) Debiut w maratonie... tego się nie zapomina... Pierwsze pokonanie tego królewskiego dystansu to naprawdę niezapomniane wrażenia... Równie niesamowitych wrażeń doznał nasz klubowy kolega Wlodec który uczestniczył od piątkowego wieczora w Przejściu dookoła Kotliny Jeleniogórskiej im. Daniela Ważyńskiego i Mateusza Hryncewicza W ciągu 39 h 16 minut pokonał wliczając błąd w nawigacji 160 po górach!!! Mało tego nie dość, że walczył z trudami eskapady to jeszcze pisał z trasy sms_y! W ten sposób mogliśmy na forum Zabieganych prowadzić relacje sms-live :) No i niedziela trzecie w tym tygodniu bieganie i zarazem start na dyszkę w Kłobucku. Dzięki Malwinie dojechaliśmy na imprezę nie oglądając się na marnie kursującą komunikację publiczną :) /Dziękujemy! :)/ Jak mówi stare żołnierskie powiedzenie: "więcej potu na ćwiczeniach-mniej krwi w boju" Jak się biega nieregularnie i beztrosko od przypadku do przypadku to o dobrym wyniku nie ma co marzyć. Owszem takie radosne bieganie bez konkretnego planu jest bardzo przyjemne :) Dlatego też specjalnie mi nie zależy na "biciu życiówek" ;) Ale rywalizacja na trasie ma również to coś ;) I .... w miarę jedzenia "apetyt rośnie" ;) 50 minut z sekundami nie robi wrażenia ;) nawet uwzględniając informację spikera, że "Kłobucka dycha" liczy około 10 600m ;) Najważniejsze ! 1-był czas pogadać z przyjaciółmi Zabieganymi:) Z Blachowni z Jackiem i Anetą; sympatycznym biegającym małżeństwem Kariną i Teodorem oraz miejscowymi ścigantami Darkiem i Włodkiem oraz innymi biegaczami z NGB :) 2-fajnie mi się biegło! 3-prawie cały czas w towarzystwie ;) z manitou i Edziem :) 4-ogólnie imprezka bardzo udana :) Miro na pudle :) Tadeo fuks w losowaniu ;) Fajna muzyczka kapeli podwórkowej, smaczna grochówka, czyli kapitalne rekreacyjne niedzielne popołudnie :) W dodatku podziwiałem jak Filipek wnuczek Tadeo i syn Karola cały czas tuptał na maleńkich nóżkach niczym rasowy biegacz ;) Widać szykuje się nam już nowe pokolenie Zabieganych ;) Na koniec jeszcze jedna super wiadomość z ostatniej chwili: Brawa-gratki i najserdeczniejsze życzenia dla jaro, który zrobił sobie na czterdzieste urodziny piękny prezent: RK (01:23:27) na połówce w Łowiczu :)http://maratonypolskie.pl/wyniki/2010/lowje0op.pdf
Nic tak dobrze nie nastraja na nowy tydzień jak udany weekend :) A jeszcze lepiej jeśli zacznie się biegać od poniedziałku :)
Nic tak dobrze nie nastraja na nowy tydzień jak udany weekend :) A jeszcze lepiej jeśli zacznie się biegać od poniedziałku :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz