Oglądam w TV relacje z Bogatyni, Zgorzelca i innych miejscowości które dotknęła tragedia powodzi..... Jestem pełen współczucia dla ludzi, którzy stracili swoje domy, dobytek, dorobek całego życia... Ogromny dramat ... Nieszczęścia dotykają ludzi od zarania dziejów; erupcje wulkanów, trzęsienia ziemi, pożary, tsunami, tornada, powodzie; ... I kiedy w obliczu tych niszczycielskich sił natury jedni walczą o przetrwanie... SZOK ! Padają informacje o szabrownikach plądrujących opuszczone, czy zniszczone przez żywioł domostwa ! Albo "przedsiębiorczych" osobnikach oferujących Tym Biednym Ludziom chleb po 20 zł ?! Zgroza! Brak słów! To się nie mieści w głowie!
...................................................................................................Przed wyjazdem do Darłówka zrobiłem trzydzieści dwa kilometry w trzech wyjściach. Na drugi dzień po przyjeździe ;) Tak jak umówiliśmy się wcześniej na forum ;) W terminie planowanego-odwołanego Biegu Eryka z "Rockmenem" i Jego Synem pokonaliśmy trasę w czasie 1:10:43 :) Potem... pogoda jak kobieta: "zmienną " jest ;) Więc trochę plażowania, zwiedzania i oczywiście... nie mogło na wyjeździe zabraknąć porannego biegania plażą :) A po bieganiu moczenia w zimnych wodach Bałtyku. I tu okazało się jak przydatne były zimowe taplania w przerębli ;) Pluskałem się o świcie, w południe, a nawet wieczorem i wejścia do morza nie były już tak przykre jak kiedyś :) Pod koniec tygodniowego *wypadu* /nie pisałem wcześniej aby nie zapeszyć/ przetransportowaliśmy się do Pucka ! Pobudka o świcie, trzy przesiadki na kolejowym szlaku i ... o czternastej z Reijo i Ja_qb-em stanęliśmy na starcie 1/2 Maratonu Ziemi Puckiej ! A dokładnie drugiej edycji. Ogólnie fajna imprezka :) start i meta na stadionie. Trochę dziwne dwie pętle uliczkami, bo podobno wolniejsi wahali się ? Widząc "ścigantów" udających się już "za miasto" biec drugi raz, czy skręcić za Nimi ;) Przydałby się oznaczenia kilometrów, oraz całkowite zamknięcie ruchu pojazdów. Niektórzy kierujący miejscami mijali biegaczy "na styk" Jednej biegaczce nawet "oberwało" się od pani kierującej, że utrudnia Jej jazdę ;) Fakt biegacze (chyba ze zmęczenia) nie zawsze mieli oczy "dookoła głowy" Podobała mi się trasa, przydrożni Kibice oraz "honorowa" runda na stadionie przed metą ;) Ładny medal, dyplom, pifko, posiłek; Chętnie pobiegłbym za rok :) tylko to tak dalekooooo ;) Aha, było jedno *ale* ... dekoracje najlepszych i ostatnich wbiegających oglądała nas garstka :( Szkoda. Pewnie dlatego, że losowanie nagród odbywało się zaraz po przekroczeniu mety. Każdy kończący bieg sięgał do pudła po los i już wiedział, czy mu się poszczęściło ;) Było szybko, sprawnie tylko zabrakło tego dreszczyku emocji :) Przy tradycyjnym losowaniu uczestnicy muszą też cierpliwie "przeczekać" ;) dekoracje, by mieć szanse na "łut szczęścia" Fajnie było, ale się skończyło :) Jak zawsze wszystko co dobre szybko się kończy ;) W minionym tygodniu na swoich "śmieciach" cztery wyjścia i pięćdziesiąt osiem kilometrów. W tym sobotnie dwadzieścia trzy. Bo, po porannym wspólnym cotygodniowym bieganiu na Bialskiej znów mnie trochę "poniosło" ;) Siąpiący cieplutki deszczyk, świeże poranne, pachnące powietrze... Po prostu, aż żal było wracać hi hi....
...................................................................................................Przed wyjazdem do Darłówka zrobiłem trzydzieści dwa kilometry w trzech wyjściach. Na drugi dzień po przyjeździe ;) Tak jak umówiliśmy się wcześniej na forum ;) W terminie planowanego-odwołanego Biegu Eryka z "Rockmenem" i Jego Synem pokonaliśmy trasę w czasie 1:10:43 :) Potem... pogoda jak kobieta: "zmienną " jest ;) Więc trochę plażowania, zwiedzania i oczywiście... nie mogło na wyjeździe zabraknąć porannego biegania plażą :) A po bieganiu moczenia w zimnych wodach Bałtyku. I tu okazało się jak przydatne były zimowe taplania w przerębli ;) Pluskałem się o świcie, w południe, a nawet wieczorem i wejścia do morza nie były już tak przykre jak kiedyś :) Pod koniec tygodniowego *wypadu* /nie pisałem wcześniej aby nie zapeszyć/ przetransportowaliśmy się do Pucka ! Pobudka o świcie, trzy przesiadki na kolejowym szlaku i ... o czternastej z Reijo i Ja_qb-em stanęliśmy na starcie 1/2 Maratonu Ziemi Puckiej ! A dokładnie drugiej edycji. Ogólnie fajna imprezka :) start i meta na stadionie. Trochę dziwne dwie pętle uliczkami, bo podobno wolniejsi wahali się ? Widząc "ścigantów" udających się już "za miasto" biec drugi raz, czy skręcić za Nimi ;) Przydałby się oznaczenia kilometrów, oraz całkowite zamknięcie ruchu pojazdów. Niektórzy kierujący miejscami mijali biegaczy "na styk" Jednej biegaczce nawet "oberwało" się od pani kierującej, że utrudnia Jej jazdę ;) Fakt biegacze (chyba ze zmęczenia) nie zawsze mieli oczy "dookoła głowy" Podobała mi się trasa, przydrożni Kibice oraz "honorowa" runda na stadionie przed metą ;) Ładny medal, dyplom, pifko, posiłek; Chętnie pobiegłbym za rok :) tylko to tak dalekooooo ;) Aha, było jedno *ale* ... dekoracje najlepszych i ostatnich wbiegających oglądała nas garstka :( Szkoda. Pewnie dlatego, że losowanie nagród odbywało się zaraz po przekroczeniu mety. Każdy kończący bieg sięgał do pudła po los i już wiedział, czy mu się poszczęściło ;) Było szybko, sprawnie tylko zabrakło tego dreszczyku emocji :) Przy tradycyjnym losowaniu uczestnicy muszą też cierpliwie "przeczekać" ;) dekoracje, by mieć szanse na "łut szczęścia" Fajnie było, ale się skończyło :) Jak zawsze wszystko co dobre szybko się kończy ;) W minionym tygodniu na swoich "śmieciach" cztery wyjścia i pięćdziesiąt osiem kilometrów. W tym sobotnie dwadzieścia trzy. Bo, po porannym wspólnym cotygodniowym bieganiu na Bialskiej znów mnie trochę "poniosło" ;) Siąpiący cieplutki deszczyk, świeże poranne, pachnące powietrze... Po prostu, aż żal było wracać hi hi....
| |||||||||||||||||
| |||||||||||||||||
| |||||||||||||||||
| |||||||||||||||||
| |||||||||||||||||
| |||||||||||||||||
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz