Rozleniwienia letniego ciąg dalszy :) Czterdzieści trzy kilometry w przeciągu trzech dni. Wtorek dwunastka na codziennej trasie. Czwartek dyszka z przebieżkami, a w sobotę... połówka na dwa razy. Najpierw z samego rana; jak co tydzień o siódmej jedna pętelka na Bialskiej. Natomiast o piętnastej "Dobrodzieńska Dycha" Z rana jeszcze jako tako ;) ale popołudniu jak w piekarniku. Jeszcze nie spotkałem się, aby na zawodach biegacze "padali jak muchy" Służby medyczne miały pełne ręce roboty zarówno na trasie jaki i tuż za metą. Sam bieg świetny ! Organizatorzy podwoili liczbę punktów z wodą; Do tego były gąbki oraz zraszanie biegaczy przez strażaków, a nawet prywatny "prysznic" przy jednej z posesji :) W biurze szybka weryfikacja, odbiór numerów, chipów i niecierpliwe oczekiwanie na start. Szkoda tylko, że koszulki z logo biegu nie były w pakiecie, ale do kupienia po promocyjnej cenie :( Takie koszulki to przecież kapitalna reklama. Sam widziałem kilkanaście osób w sobotę w koszulkach z biegu częstochowskiego. Nawet na pudle stanął biegacz w naszej koszulce. Często przeglądam galerie z biegów i chyba nie ma takiej, żeby nie znalazł się Ktoś z logo pierwszego czy drugiego biegu częstochowskiego. Sam też lubię takie pamiątkowe koszulki i często w nich chodzę, lecz teraz nie kupiłem. Podobnie było w Opolu; Ludzie płacą za koszulki, a potem noszą reklamę biegu na plecach. No, ale to już decyzja orgów; co się lepiej opłaca. Chociaż wszystkiego nie da się przeliczyć na pieniądze;) Przed wyjściem na start trochę się rozruszaliśmy, lecz było widać jak wszyscy szukają cienia i stale popijają wszelkiego rodzaju płyny :) Jak przystało na imprezę umieszczona w kalendarzu GP Zabieganych "Mandarynki" dopisały. Już w trakcie jazdy topiliśmy się w samochodzie jak bałwany na wiosnę :) Takie przywoływanie zimowych wspomnień daje nieco jakby wrażenie chłodu ;) hi hi hi.... 15:00 "żeby mi się tak chciało jak mi się nie chce" i start z patelni czyt. stadionu :) Potem jak "stadko" biegnie to już też się biegnie i jest super ! chyba coś w tym jest z psychologii tłumu ;) Asfaltem do "piątki" tam nawrót i tą sama droga powrót. Ciekawy byłem jak będzie mi się biegło po porannych jedenastu kilometrach. Ale było lepiej niż OK ;) nawet musiałem trochę ściągać wodze, by nie dać się "porwać" :) Niedawno też biegliśmy najpierw dyszkę w Wodzisławiu, a wieczorem półmaraton w Rybniku. Byłem niezmiernie zdziwiony, bo biegło mi się rewelacyjnie :) Zabrakło nawet dosłownie trzydziestu sekund do poprawienia życiówki. Teraz też po rannym "rozruchu" zrobiłem taki sam czas jak we Wodzisławiu. Z tego skwaru chyba :)hi hi ... Już blisko mety kiedy usłyszałem gwar stadionu i zobaczyłem wóz strażacki na krzyżówce zacząłem przyśpieszać sądząc, że za zakrętem jest już brama stadionu :) Zdziwiłem się niestety bardzo, bo była jeszcze długa prosta i dopiero drugi wóz przy wlocie na bieżnię ;) Nie ma jednak tego złego co, by na dobre nie wyszło :) na przedłużonym finiszu zarobiłem parę sekund i przesunąłem się o kilka miejsc do przodu cha cha... Na trasie było ciężko , ale szczęśliwie wszyscy nasi dotarli do mety i jeszcze co niektórzy mieli farta w losowaniu nagród :) Wcześniej rewelka prysznice na stadionie, po czym Każdy pęto kiełbachy z rożna, złocisty izotonik, oczywiście do tego pogaduchy.... i jak to życiu bywa *wszystko co dobre szybko się kończy* :) Ogólnie fajna imprezka :) tylko pogoda co roku nie rozpieszcza ;) Teraz żar z nieba, a rok wcześniej oberwanie chmury; Ciekawe co w przyszłym roku ? W każdym razie mam zamiar sprawdzić osobiście :) W tym tygodniu krótki wypad na PORT, czyli prywatny obóz regeneracyjno treningowy :) nad słoną wodę. Miałem nadzieję, że uda mi się przy okazji połączyć przyjemne z pożytecznym ;) i w niedzielę wystartować w Biegu Eryka. Niestety organizator zamieścił w kalendarzu imprez na portalu maratonypolskie.pl wpis o odwołaniu zawodów :(( Co prawda mam jeszcze "pomysła" ;) ale ciiiiii, żeby nie zapeszyć :) Jak wypali, będzie temat po powrocie :)
| |||||||||||||||
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz