"Zdrowie tak jak pieniądze zdobywa się w pocie czoła.
A
ktywność fizyczna i przemyślany sposób odżywiania mogą być przyczyną dobrego stanu zdrowia
Nie dlatego przestajesz się bawić, bo się starzejesz. Starzejesz się, bo przestajesz się bawić"


niedziela, 13 lipca 2008

[138] Afryka...

Lubię lato, ciepło, ale bieganie przy takiej duchocie jak wczoraj...jest mało przyjemne. Sobotnie spotkania na Bialskiej zaczynamy o 6:30. Wydawałoby się, że o tej porze przyjdzie się delektować rześkim porannym powietrzem. Nic bardziej mylnego. O piątej trzydzieści temperatura powietrza plus dwadzieścia dwa stopnie Celcjusza. Duchota jak w Afryce; niby "wisi" w powietrzu deszcz, ale to jeszcze jakby potęguje ciężkość gorącego powietrza. Na wczoraj zaplanowałem dłuższe wybieganie; nieco ponad dwadzieścia kilometrów. Wybrałem się więc z bidonem przy pasie, ale i tak marzyłem o lekkim ciepłym deszczyku. Sezon "ogórkowy" sprawił chyba, że było nas wczoraj zaledwie trójka plus gościnnie kolega biegacz z NKB. Biegnąc na Bialską już na Rynku Wieluńskim spotkałem się z Kossakiem. Pod kapliczką niestety nikogo, dopiero po chwili dołączył Deska i w trójkę zrobiliśmy pierwsze kółko. Jak zwykle  7:05 przy sanktuarium wyglądamy nowych chętnych do wspólnego biegania. porozglądaliśmy się, bo zapowiadał się debiutant Jaro. /później z forum dowiedzieliśmy się, że dzień wcześniej skręcił kostkę/ Opłacało się chwilkę poczekać, bo na drugie kółko "zabrał" się z nami kolega z Niezależnego Klubu Biegacza. Do kapliczki przy Okulickiego dotarliśmy tylko z Kossakiem, bo nasi współtowarzysze kolejno po drodze "odbijali" na boki. Pożegnawszy Kossaka "poleciałem" jeszcze na swoją codzienną pętelkę; W międzyczasie dotankowałem bidon, ale i tak w domu czułem się jak wielbłąd z pustym garbem. Mam nadzieję, że we wrześniu podczas MW aura będzie bardziej jesienna. Swoją drogą te gąbki na punktach odświeżania podczas maratonów to fajna sprawa. Dziś mi ich trochę brakowało. W tym tygodniu trochę ponad sześćdziesiąt kilometrów w czterech jednostkach. Przed sobotą; poniedziałek z przebieżkami, środa z podbiegami, czwartek bieżnia i cotygodniowa gimnastyka wtorek. W nadchodzącym tygodniu do piątku zgodnie z planem. W sobotę wyjazd na kilkudniowy "prywatny obóz kondycyjny" więc jeszcze nie wiem czy uda mi się zaliczyć Aleje Brzozową. Później codzienny bieg plażą o wschodzie słońca i "ładowanie akumulatorów".....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szukaj na tym blogu:

Translator

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13