"Zdrowie tak jak pieniądze zdobywa się w pocie czoła.
A
ktywność fizyczna i przemyślany sposób odżywiania mogą być przyczyną dobrego stanu zdrowia
Nie dlatego przestajesz się bawić, bo się starzejesz. Starzejesz się, bo przestajesz się bawić"


Bardzo proszę dla Kuby mojego kumpla i z góry dziękuje:)

niedziela, 16 marca 2008

[121] A w niedzielę...

W poniedziałek samopoczucie byle jakie. Więc decyzja mogła być tylko jedna. Idę pobiegać! Ktoś na forum napisał, że żadna szanująca się bakteria nie będzie się telepać 10 czy więcej kilometrów. I wychodzi, że miał racje!! Po owb1 i przebieżkach wieczorem poczułem się dużo lepiej! We wtorek pobiegałem spokojnie trochę dłużej i zaniepokoił mnie trochę ból nóg. Myślę, no to fajnie; w niedzielę zawody, a moje nogi jakieś dziwnie ciężkie?!! W środę wykombinowałem- może pomoże kąpiel w solance!! Dostaliśmy w Bochni sól do kąpieli, więc po bieganiu się pomoczyłem. Czwartek dzień gimnastyki; poćwiczyłem, porozciągałem się solidnie i.....co pomogło solanka, czy gimnastyka? Zawsze przed treningiem robię rozgrzewkę, a po bieganiu lekkie rozciąganie to teraz już nie wiem? Początkowo planowałem lekkie bieganko w piątek. Ale wyszło, że truchtamy w sobotę na Bialskiej, więc piątek luzik. W sobotę trochę później niż zwykle odliczyliśmy się na Bialskiej w piątkę. Później i krócej, bo z racji startu w Blachowni zrobiliśmy tylko jedno kółeczko. Mimo siąpiącego deszczu było bardzo fajnie; Spotkaliśmy się po dłuższej przerwie z naszym kolegą Żywcem, pogadaliśmy o niedzielnej imprezie i "oddelegowaliśmy" manitou. Który zamiast Blachowni zaplanował "Powitanie Wiosny' w Katowicach. Wieczorem z  Moją Lepszą Połową wybraliśmy się na koncert Piotra Kuźniaka, który śpiewał repertuar Czesława Niemena. A w niedzielę z rana poświęcenie palmy i przygotowanie do startu. Zajechaliśmy z Verdim do Blachowni wcześnie, żeby uniknąć tłoku. A tu sprawna rejestracja, więc był czas pogadać z przyjaciółmi biegaczami i spokojnie się rozgrzać. Aha, nie można pominąć faktu niezwykle serdecznego powitania nas przez dyrektora biegu Jacka Chudy. Naprawdę trudno to opisać, ale temu człowiekowi zależy, żeby jak to mówią: "każdemu nieba przychylić"! W tym samym czasie w Katowicach manitou witał wiosnę na piętnastce w Dolinie "Trzech Stawów" i wykonał 100% normy."Przełajową Siódemkę"biegło mi się świetnie.W pewnym sensie dzięki mojemu koledze Żywcowi udało mi się też zrobić dobry czas. Trasa bardzo fajna, (nawet korzenie dla bezpieczeństwa pomalowane) atmosfera kapitalna, medale wyjątkowe, grochówka pyszna, moc nagród...itd. itd... A wszystko bez żadnych opłat; więc wbrew powiedzeniu nie wszystko "co darmo to umarło" Można by tu jeszcze pisać, pisać i pisać.... Więc na koniec słowa uznania i podziękowania oraz WIELKIE BRAWA  dla Jacka oraz wielu, wielu ludzi dzięki którym czułem się w Blachowni fantastycznie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szukaj na tym blogu:

Translator

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13