"Zdrowie tak jak pieniądze zdobywa się w pocie czoła.
A
ktywność fizyczna i przemyślany sposób odżywiania mogą być przyczyną dobrego stanu zdrowia
Nie dlatego przestajesz się bawić, bo się starzejesz. Starzejesz się, bo przestajesz się bawić"


Bardzo proszę dla Kuby mojego kumpla i z góry dziękuje:)

niedziela, 17 lutego 2008

[117] Hurrraaaa! jedziemy do Bochni....

Do niedawna uważałem, że jestem nie Tomasz, a przysłowiowy pechowiec Jonasz. Mówiłem sobie mam takiego pecha, że w "drewnianym kościele cegłówka spada mi na głowę". Ostatnio jednak doszedłem do wniosku, że jak to mówił Franek Dolas /"Jak rozpętałem II wojnę światową"/ tak naprawdę to jestem 'dziecko szczęścia' Podobnie jak Franek przydarzają mi się różne przygody, ale zawsze "ląduję na cztery łapy" Wiadomo, niemożliwe przejść przez życie bezproblemowo, lecz najważniejsze to wyjść z opresji bez szwanku. W dodatku ziarnko prawdy jest też chyba w powiedzeniu, iż zodiakalne rybki kierują się często intuicja, czasem nawet wbrew zdrowemu rozsądkowi. Nieraz łapałem się na tym jak poszedłem drogą, która pierwotnie z logicznego punktu widzenia wydawała się nie do zaakceptowania. Ostatecznie wychodziło z perspektywy czasu ....dziwne lecz miałem racje. W środę ponownie los okazał się niezwykle łaskawy, co utwierdziło mnie w moich poglądach. 13 lutego ( a mówią, że to pechowa liczba) z kolegami zostaliśmy wylosowani.......... do uczestnictwa w 12godzinnym Podziemnym Biegu Sztafetowym w kopalni Soli w Bochni!!!!!!! Z siedemdziesięciu trzech zgłoszonych sztafet losowano czterdzieści pięć! i jesteśmy jednymi ze szczęśliwców!!! HUURRRRAA!!! jedziemy do Bochni!! Naczytałem się i nasłuchałem o tej niezwykłej imprezie co niemiara. Ktokolwiek brał udział w poprzednich edycjach jest zachwycony; atmosferą i niesamowitymi wrażeniami. Już w ubiegłym roku nieśmiało zamarzył mi się udział w tym niespotykanym biegu, ale  nie sądziłem, że tak szybko moje marzenia się urzeczywistnią. Cieszę się jak nie wiem co!!! I już nie mogę się doczekać.... Samo losowanie to niepewność, emocje i dawka adrenaliny jak na jakimś horrorze. Najtrafniej kreślił to  *fil* na forum biegowym: "Stopniowe dopisywanie wylosowanych sztafet dało genialny efekt - osiągnąłem HR max siedząc nieruchomo na krześle" W ubiegłym roku obowiązywała zasada zgłoszeń przez internet - "kto pierwszy ten lepszy" Myślę losowanie lepsze, ale czy podobnie myślą Ci którym nie udało się załapać na ten super bieg ? Rozpisałem się; ale to dlatego że w głębi duszy żyję tym niecodziennym wydarzeniem i chyba nie tylko ja?! Uff, spojrzałem na kalendarz to już nie całe dwa tygodnie!!! No czas zejść na ziemię; Wczoraj nasze cotygodniowe spotkanie w czteroosobowej obsadzie, potem jeszcze samotnie dobieganko i wyszła dwudziestodwukilometrowa wycieczka biegowa. W piątek jak to mówi mój kolega z lekka się "upodliłem" na krosie. W czwartek tradycyjnie "porozciągałem kości' gimnastykując się, żeby jak to powiadają *nie zardzewieć, bo olej drogi* Środa to bieganko plus podbiegi, a we wtorek tylko luźne bieganie, Za to poniedziałek owb1 i podbieżki; Miniony tydzień ostatecznie zamknął się przebiegiem 70 kilometrów. Bardzo dobry, szczęśliwy tydzień; oj zapomniałem były jeszcze walentynki. W dniu zakochanych z moją walentynką byliśmy na koncercie- fajna muzyka, śpiew solo i w duecie, lampka szampana lub wina (do wyboru) losowanie niespodzianek- coś mi się wydaje, że Moja Lepsza Połowa, chce zrobić ze mnie konesera muzyki poważnej.......

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szukaj na tym blogu:

Translator

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13