Do niedawna uważałem, że jestem nie Tomasz, a przysłowiowy pechowiec Jonasz. Mówiłem sobie mam takiego pecha, że w "drewnianym kościele cegłówka spada mi na głowę". Ostatnio jednak doszedłem do wniosku, że jak to mówił Franek Dolas /"Jak rozpętałem II wojnę światową"/ tak naprawdę to jestem 'dziecko szczęścia' Podobnie jak Franek przydarzają mi się różne przygody, ale zawsze "ląduję na cztery łapy" Wiadomo, niemożliwe przejść przez życie bezproblemowo, lecz najważniejsze to wyjść z opresji bez szwanku. W dodatku ziarnko prawdy jest też chyba w powiedzeniu, iż zodiakalne rybki kierują się często intuicja, czasem nawet wbrew zdrowemu rozsądkowi. Nieraz łapałem się na tym jak poszedłem drogą, która pierwotnie z logicznego punktu widzenia wydawała się nie do zaakceptowania. Ostatecznie wychodziło z perspektywy czasu ....dziwne lecz miałem racje. W środę ponownie los okazał się niezwykle łaskawy, co utwierdziło mnie w moich poglądach. 13 lutego ( a mówią, że to pechowa liczba) z kolegami zostaliśmy wylosowani.......... do uczestnictwa w 12godzinnym Podziemnym Biegu Sztafetowym w kopalni Soli w Bochni!!!!!!! Z siedemdziesięciu trzech zgłoszonych sztafet losowano czterdzieści pięć! i jesteśmy jednymi ze szczęśliwców!!! HUURRRRAA!!! jedziemy do Bochni!! Naczytałem się i nasłuchałem o tej niezwykłej imprezie co niemiara. Ktokolwiek brał udział w poprzednich edycjach jest zachwycony; atmosferą i niesamowitymi wrażeniami. Już w ubiegłym roku nieśmiało zamarzył mi się udział w tym niespotykanym biegu, ale nie sądziłem, że tak szybko moje marzenia się urzeczywistnią. Cieszę się jak nie wiem co!!! I już nie mogę się doczekać.... Samo losowanie to niepewność, emocje i dawka adrenaliny jak na jakimś horrorze. Najtrafniej kreślił to *fil* na forum biegowym: "Stopniowe dopisywanie wylosowanych sztafet dało genialny efekt - osiągnąłem HR max siedząc nieruchomo na krześle" W ubiegłym roku obowiązywała zasada zgłoszeń przez internet - "kto pierwszy ten lepszy" Myślę losowanie lepsze, ale czy podobnie myślą Ci którym nie udało się załapać na ten super bieg ? Rozpisałem się; ale to dlatego że w głębi duszy żyję tym niecodziennym wydarzeniem i chyba nie tylko ja?! Uff, spojrzałem na kalendarz to już nie całe dwa tygodnie!!! No czas zejść na ziemię; Wczoraj nasze cotygodniowe spotkanie w czteroosobowej obsadzie, potem jeszcze samotnie dobieganko i wyszła dwudziestodwukilometrowa wycieczka biegowa. W piątek jak to mówi mój kolega z lekka się "upodliłem" na krosie. W czwartek tradycyjnie "porozciągałem kości' gimnastykując się, żeby jak to powiadają *nie zardzewieć, bo olej drogi* Środa to bieganko plus podbiegi, a we wtorek tylko luźne bieganie, Za to poniedziałek owb1 i podbieżki; Miniony tydzień ostatecznie zamknął się przebiegiem 70 kilometrów. Bardzo dobry, szczęśliwy tydzień; oj zapomniałem były jeszcze walentynki. W dniu zakochanych z moją walentynką byliśmy na koncercie- fajna muzyka, śpiew solo i w duecie, lampka szampana lub wina (do wyboru) losowanie niespodzianek- coś mi się wydaje, że Moja Lepsza Połowa, chce zrobić ze mnie konesera muzyki poważnej.......
Biegam by żyć, żyję, więc biegam
"NIGDY WIĘCEJ WOJNY! TO POKÓJ, POKÓJ
MUSI KIEROWAĆ LOSAMI NARODÓW I CAŁEJ LUDZKOSCI”
- Św. Jan Paweł II
"Zdrowie tak jak pieniądze zdobywa się w pocie czoła.
Aktywność fizyczna i przemyślany sposób odżywiania mogą być przyczyną dobrego stanu zdrowia
Nie dlatego przestajesz się bawić, bo się starzejesz. Starzejesz się, bo przestajesz się bawić"
niedziela, 17 lutego 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz