Zacznę z innej beczki. Wróciłem z przysięgi wojskowej mojego chrześniaka i jestem w szoku.... W czasie grania Hymnu Państwowego wciągana jest na maszt Flaga Państwowa, a ludziska.......gadają, śmieją się. Co niektóry facet nawet nie łaskaw zdjąć czapki!!!! kobitki się chichrają w najlepsze!!! Pełen luz jak na pikniku, a przecież kilkadziesiąt lat temu niejeden z naszych rodaków oddał życie, żeby dzisiaj była Polska i nasza Biało-czerwona mogła powiewać nad naszymi głowami. Szkoda gadać!! Nie ma dla ludzi żadnej świętości. Biało-czerwone barwy niektórym spowszedniały; robi się transparenty na imprezy sportowe: skoki narciarskie, mecze. Umieszcza się napisy z nazwiskami sportowców, nazwy miast, klubów i inne.... Niedługo jak w ameryce będą sobie szyć gatki w barwach narodowych. Tragedia!!!!!
Druga sprawa, kiedyś przysięga była nie po trzech tygodniach służby, ale chyba po sześciu i widać różnicę w przygotowaniu wojska. Przemarsz /poprzednio w mundurach wyjściowych/ a nie jak teraz niby wyjściowych polówkach to była defilada. Mało tego, byłem w poborze jesiennym, ale jednostka była odwalona na przysięgę jak "szczur na otwarcie kanału" liścia trudno było uświadczyć.!!! A dziś......
A teraz o przyjemnościach. Zacząłem powrót do normalnych treningów; Na razie 3 x tygodniowo, a docelowo jak poprzednio sześć. W piątek bieganie w zimowej scenerii, natomiast dziś.... niespodzianka Niedzielny Bieg Przełajowy w Blachowni, przy pięknej jesienne pogodzie! Rok temu 26 listopada Jacek Chudy zorganizował pierwszy taki bieg. Przez ostatnie dwanaście miesięcy miłośnicy biegania z Blachowni, spotykali się nie tylko na niedzielnym joggingu, ale także w miare mozliwości w tygodniu. Jak sami piszą na stronie Katolickiego Klubu Turystyki Aktywnej / http://www.kkta.euronet.net.pl/?p=419 / "Zawiązały się znajomości i przyjaźnie. Powstała mała społeczność, która postanowiła skromnie uświetnić ten jubileusz" Ponieważ to bardzo życzliwi, sympatyczni i otwarci ludzie na dzisiejsze bieganie zaprosili znajomych, przyjaciół oraz osoby wpierające organizację Grand Prix Blachowni. Kiedy dowiedzieliśmy się z Verdim o zaproszeniu poczuliśmy się zaszczyceni i stwierdziliśmy, że nie sposób odmówić. Decyzja zapadła szybko - jedziemy. Po bardzo miłym przywitaniu, bieg duktami blachowieńskich lasów; a potem spotkanie przy stole z poczęstunkiem. W gronie fajnych ludzi / których nie będę starał sie wymieniać, aby kogoś nie pominąć /z pokazem zdjęć z kolejnych edycji grand prix. W dobrym towarzystwie świetnie się rozmawia, ale czas leci nieubłaganie i nadchodzi pora się żegnać... Cieszę się, że mogłem poznać bliżej ludzi, których wcześniej znałem tylko "z widzenia" na zawodach. Dziękuję wszystkim uczestnikom dzisiejszego spotkania za miłe towarzystwo, pozdrawiam serdecznie i życzę zdrowia, wszelkiej pomyślności oraz kolejnych jubileuszy biegowych.......
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz