"Zdrowie tak jak pieniądze zdobywa się w pocie czoła.
A
ktywność fizyczna i przemyślany sposób odżywiania mogą być przyczyną dobrego stanu zdrowia
Nie dlatego przestajesz się bawić, bo się starzejesz. Starzejesz się, bo przestajesz się bawić"


sobota, 10 listopada 2007

[104] Po raz pierwszy...

Dziś obudziłem się o piątej spojrzałem za okno.... i myślałem, że jeszcze śnię. Wiedziałem, że dzisiejsze bieganie będzie w scenerii zimowej, bo synoptycy zapowiadali już od kilku dni opady śniegu.  Ale zadymka, a właściwie śnieżyca zaskoczyła mnie zupełnie. Przez chwilę pomyślałem no będziemy dziś z Verdim wyglądać jak dwa bałwany. Ale przed szóstą opady ustały i jak biegłem po szóstej na miejsce zbiórki przy Bialskiej było cudownie; Świeżutki puch pod stopami, fantastycznie oszronione gałęzie drzew i świadomość, że to pierwsze zimowe bieganie w tym sezonie. Dziś i jutro w całym kraju odbywa się ponad 50 imprez biegowych z okazji Narodowego Święta Niepodległości. Niestety w naszym mieście nie ma takiej możliwości, a najbliżej można było wystartować w Radomsku lub Lublińcu. Dlatego razem z Verdim postanowiliśmy sami zrobić sobie towarzyski Bieg Niepodległości. Ponad godzinny bieg zaśnieżonymi drogami /za Sanktuarium Krwi Chrystusa/ był po prostu pierwsza klasa. Zimowa sceneria, momentami opady śniegu, spotkanie z sarnami i samotnym biegaczem któremu towarzyszyło piękne psisko oraz "tropy" nieznanego biegacza na śniegu to wszystko sprawia, że warto wyskoczyć  z "wyrka" na  wczesno poranne bieganie. Dzisiaj nie tylko po raz pierwszy biegałem zimową porą, ale też pierwszy raz tej zimy zaliczyłem "glebę" i to prawie w tym samym miejscu co w ubiegłym sezonie. Na szczęści lądowanie było miękkie, spodnie całe, kości też; jedynie "skasowałem" rękawiczki. Upadek zaliczony, więc już spokojnie można biegać, bez obaw, że się przewrócę. Wszystko to przez oglądanie się na "boki"; Najpierw zauważyłem, że z samochodu na rejestracji lublinieckiej pozdrawia mnie prawdopodobnie jakiś biegacz, no bo kto mógłby inny? potem zerknąłem na przechodząca "minióweczkę" i bach !!! A żeby było śmiesznie to na sam koniec biegania!  prawie tuż pod domem! W tym tygodniu biegałem tylko dwa razy całkowicie na luzie. Po niedzieli jeszcze  odpoczywam, a potem powolutku wracam do normalnego treningu, bo czuję, że rdzewieję!! Na razie studiuję materiały, które dał mi Verdi i próbuje "skroić" dla siebie jakiś plan biegowy. Gdzieś chyba u Jerzego Skarżyńskiego wyczytałem, że bieganie nawet według najgorszego planu jest lepsze od biegania bez planu?!?!......

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szukaj na tym blogu:

Translator

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13