Zbliża się chwila prawdy, po niedzieli zaczynamy remont mieszkania. Moja Lepsza Połowa ma już urlop więc zaczynamy..... Nie będą to dniówki ośmiogodzinne, ale harówka od rana do wieczora. No i gdzieś trzeba wkomponować jeszcze t r e n i n g. Jak się polata przez cały dzień po drabinie to wieczorkiem może być ciężko się zmobilizować. Pozostaje więc pobudka wcześnie rano, bieganie, prysznic i do roboty..... Po debiucie w mBankmaratonie, zmniejszyłem tygodniowy kilometraż, lecz przybyło mi za to startów na krótszych dystansach. Ale teraz po okresie regeneracji wznowiłem przygotowania do dłuższych startów jesiennych. Mój dowódca w wojsku mawiał "więcej potu na ćwiczeniach mniej krwi w boju".... więc nie ma się co szczypać tylko tylko "trza się mocować z życiem".... Wychodzi, że ilość "dziur" w moim planie podczas remontu będzie miarą mojego uzależnienia biegowego....!!!! W minionym tygodniu przebiegłem ok. 60 kilometrów. W poniedziałek owb1+przebieżki, wtorek owb1+ podbiegi, środa owb1, czwartek gimnastyka, piątek 30 minut bc w drugim zakresie i w sobotę z samego rana dziewięćdziesięciominutowa wycieczka biegowa północno-zachodnimi obrzeżami miasta. Dobra pogoda, dość ciepłe noce pozwoliły mi kończyć treningi kąpielą w "Bałtyku" Nawet nie myślałem, że poranne pływanie może być takie fajne. W tym tygodniu obyło się bez "efektów specjalnych" Wczoraj jedynie podczas pływania zaczął lekko kropić deszczyk, ale mnie nie zmoczył bo byłem już w wodzie............
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz