"Zdrowie tak jak pieniądze zdobywa się w pocie czoła. Aktywność fizyczna i przemyślany sposób odżywiania mogą być przyczyną dobrego stanu zdrowia" *Nie dlatego przestajesz się bawić, bo się starzejesz. Starzejesz się, bo przestajesz się bawić*


poniedziałek, 8 stycznia 2007

[64] Nowe ścieżki...

 Już tydzień nowego roku za nami. Czas nie ubłagalnie biegnie, a zimy "ani widu ani słychu". Biega się jak jesienią, szkoda tylko, że dni są jeszcze tak krótkie. Nie lubię biegać po ciemku, a nie zawsze jest czas na trening za dnia. W tym tygodniu biegałem cztery dni; W poniedziałek noworoczny, wtorek, piątek i sobotę. O noworocznym bieganiu było wcześniej, więc we wtorek dla podtrzymania dobrej passy  godzinka biegu. W tym dniu  spotkałem się po raz pierwszy z licznymi "znajomymi z trasy biegowej." Co prawda nie biegaczy, ale stałych spacerowiczów; /samotnych i z pieskami/; więc były życzenia, uśmiechy... Zaraz przypomniała mi się  piosenka ; "jakże chciałbym, aby co dzień było narodzenie boże....... Środek tygodnia - środa i czwartek z tzw. "przyczyn obiektywnych" wolne - zero biegania, nawet nie zrobiłem planowanych ćwiczeń ćwiartkowych czyt. czwartkowych. Za to w piątek z biegania zrobił się godzinny kross. Na terenie po którym biegam, poznałem nowe ścieżki. Nie jest to las, ani park, chociaż niektórzy mówią park. Jest to zadrzewiony teren, ale nie ma uporządkowanych alejek, więc to taki "dziewiczy busz". Pełno tam krzaków, krzewów, trawi i samosiejek. Teraz kiedy liście już pospadały w niedawnej gęstwinie pokazały się nowe ścieżki, które postanowiłem zbadać. Taka zabawa biegowa połączona z elementami krossu to nawet fajna sprawa, bo na razie w moim planie same łagodne biegania. W sobotę przed południem moja lepsza połowa zarządziła wyjście na zakupy, więc z biegania nici, ale nie do końca.  Po powrocie  obiadek, więc trzeba trochę odczekać co by brzuch nie ciążył. A, że dzień pochmurny to  jak wybiegłem zaczęło się ściemniać, zamiast więc stałej trasy wybrałem bieganie uliczne. Biegło mi się kapitalnie lekko, przestało padać,  na dodatek spotkałem  biegaczkę /nie ma to jak zobaczyć bratnią duszę/ to wcale nie chciało mi się wracać ! Tak się rozbrykałem, że "machnąłem" siedemnaście kilometrów. Po powrocie MLP stwierdziła, że mam szczęście, albo chody /w niebie/, bo jak biegam to nie pada! (zaczęło lać kilka minut po moim powrocie)!!! Coś chyba w tym jest?.......

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szukaj na tym blogu:

Translator

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13