Ostatnie siedem dni minęło "jak z bicza strzelił". Po czterech tygodniach zwiększania kilometrażu zafundowałem sobie tydzień regeneracyjny czyli zmniejszenie obciążeń o połowę. Niby też pięć treningów, ale o mniejszej objętości i czuję odprężony. Krótsze treningi to trochę więcej czasu, więc zrobiłem badania profilaktyczne odwiedziłem lekarza i dałem się namówić na kino. Niestety, żałuję ! Byłem na "Apocalypto" Mela Gibsona i chyba już na żaden jego film nie pójdę. Wcześniej widziałem ociekającą krwią "Pasję", ale apocalypto to dwie i pół godziny rzezi pokazywanej niemal z chirurgiczną precyzja. Nie rozumiem dlaczego mordowanie ludzi musi być pokazywane szczegółowo; czemu to służy? Ktoś z fanów Mela bronił go mówiąc: "każdy reżyser, ma swój styl a Gibson ma taki właśnie brutalny" - wcale mnie to jednak nie przekonuje. Nie wiem jaki sens ma ciągłe pokazywanie przemocy, bestialskiego katowania zarówno ludzi jak i zwierząt . W telewizji też w-11, detektywi, kryminalni, fala zbrodni, oficerowie itd.. A potem w wiadomościach informacje "grupa młodych ludzi skatowała na skwerku bezdomnego"- czyżby też nie byli zwyrodnialcami tylko taki mieli styl?!!! To jest naprawdę chore, ciągłe epatowanie zbrodnią powoduje zdziczenie i znieczulicę na krzywdę drugiego człowieka. No, miało być o bieganiu, a ja "zbaczam z kursu"; dzisiaj znalazłem fajną "pętelkę" Przed południem wybraliśmy się z rodzinką do Gidel. Miejscowość ta słynie na cała Polskę z malutkiej (9 cm) figurki Matki Boskiej opiekunki rolników i górników. Ponieważ Gidle leżą na szlaku do Częstochowy utwierdziło się przekonanie, że Maryja Jasnogórska leczy dusze, a Pani Gidelska ciało. Bardzo ciekawa historia wiąże się z Tą figurką dlatego naprawdę warto odwiedzić klasztor Dominikanów. Zwłaszcza w maju kiedy figurka zanurzana jest w winie, nazywa się to "kapiółka" później wierni zabierają wino wierząc że jest lekiem na najcięższe schorzenia. Ale dziś "idę slalomem" znowu schodzę z tematu. Po powrocie i wykonaniu obowiązków czas na trening znalazłem dopiero po zmroku. Szukając jakiejś nowej trasy o w miarę równym podłożu znalazłem pętelkę. Fajna droga, brak ruchu ulicznego, co prawda trochę krótka kilometr z hakiem / 20 kółek i jest "połówka"!! / ale mankament to ujadające psy. Niedługo W Polsce będzie chyba taka sama liczba psów co ludzi!! Ciągle szukam czegoś blisko domu, ale jak fajna droga równa, oświetlona to duży ruch. A jak mały ruch to wertepy, albo ciemnica, że można stracić zęby. Nieraz nawał obowiązków nie pozwala na trening za dnia, a wieczorowa porą nie za bardzo jest gdzie.... jedyna pociecha, że przybywa już dnia. Jak mówi stare porzekadło "na nowy rok, na barani skok"......
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz