Wczoraj pierwszy dzień Nowego Roku, a za mną pierwszy bieg i pierwsze kilometry na pierwszym treningu A.D.2007. Podobnie jak rok temu na sportowo powitałem obecny rok biegiem noworocznym. Oczywiście wcześniej o północy było oficjalne powitanie z szampanem, życzeniami...itd w gronie rodziny i przyjaciół na tzw. prywatce. A nawet można powiedzieć podwójne powitanie; naszą tradycją stało się już, że z chwilą wybicia północy składamy sobie życzenia i wznosimy toast. Następnie szybciutko się ubieramy, bierzemy następnego szampana i wychodzimy na osiedlową uliczkę. Tutaj ponownie wznosimy toast noworoczny z sąsiadami, młodzież dba o oprawę pirotechniczną, a poza tym mamy możliwość oglądania miejskich fajerwerków. I nie tylko, ponieważ w zasadzie to gdzie by nie spojrzeć - iluminacja. Zewsząd słychać detonacje, a na niebie wprost trudne do opisania efekty świetlne. Po części "artystycznej" wracamy do domu, coś ciepłego na ruszt i świętujemy dalej..... Niestety wszystko co dobre szybko się kończy, więc o szóstej lulu i kimka do dziesiątej. O dwunastej śniadanio- obiadek, dwie godzinki relaksu strój sportowy i bieg noworoczny. Tak się fajnie złożyło, że pierwszy stycznia to dwie jedynki, a mnie wyszło jedenaście kilometrów. Przyjmuję to jako dobry znak, a w ogóle w ubiegły nowy rok też biegałem i cały rok był w zasadzie OK Więc jestem dobrej myśli i mam nadzieję, że w tym roku zaliczę M A R A T O N ! Ktoś powiedział: "że nadzieja jest matką głupich, ale podobno każda matka dba o swoje dzieci".... Po biegu noworocznym, prysznic i jak nowonarodzony znowu do ..... stołu. Kawa, serniczek (pycha) pogaduchy, potem noworoczna Msza Św. no a wieczorkiem oczywiście.... "Forrest Gump" Oglądam ten film któryś raz z rzędu i za każdym razem to prawdziwa uczta kinomana. Tak najbardziej podoba mi się i lubię ten film oglądać na dużym ekranie, ale w telewizornii też nie odpuszczam. Dziś, aby kontynuować dobry początek "dołożyłem" jeszcze "dyszkę" i tym sposobem pierwsze kilometry mam za sobą....Jedna rzecz tylko nie daje mi spokoju, wczoraj kiedy już wracałem z biegania, chociaż wcześniej też; niektórzy napotkani ludzie dziwnie mi się przyglądali. Jeden gościu który miał chyba "za ciasne" buty patrzył jakby zobaczył jakąś zjawę albo co najmniej stado truchtających białych myszek.....
Biegam by żyć, żyję, więc biegam
"NIGDY WIĘCEJ WOJNY! TO POKÓJ, POKÓJ
MUSI KIEROWAĆ LOSAMI NARODÓW I CAŁEJ LUDZKOSCI”
- Św. Jan Paweł II
"Zdrowie tak jak pieniądze zdobywa się w pocie czoła.
Aktywność fizyczna i przemyślany sposób odżywiania mogą być przyczyną dobrego stanu zdrowia
Nie dlatego przestajesz się bawić, bo się starzejesz. Starzejesz się, bo przestajesz się bawić"
środa, 3 stycznia 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz