"Zdrowie tak jak pieniądze zdobywa się w pocie czoła.
A
ktywność fizyczna i przemyślany sposób odżywiania mogą być przyczyną dobrego stanu zdrowia
Nie dlatego przestajesz się bawić, bo się starzejesz. Starzejesz się, bo przestajesz się bawić"


środa, 3 stycznia 2007

[63] Pierwszy dzień, pierwszy bieg, pierwsze kilometry...

Wczoraj pierwszy dzień Nowego Roku, a za mną pierwszy bieg i pierwsze kilometry na pierwszym treningu A.D.2007. Podobnie jak rok temu na sportowo powitałem obecny rok biegiem noworocznym. Oczywiście wcześniej o północy było oficjalne powitanie z szampanem, życzeniami...itd w gronie rodziny i przyjaciół na tzw. prywatce. A nawet można powiedzieć podwójne powitanie; naszą tradycją stało się już, że z chwilą wybicia północy składamy sobie życzenia i wznosimy toast. Następnie szybciutko się ubieramy, bierzemy następnego szampana i wychodzimy na osiedlową uliczkę. Tutaj ponownie wznosimy toast noworoczny z sąsiadami, młodzież dba o oprawę pirotechniczną, a poza tym mamy możliwość oglądania miejskich fajerwerków. I nie tylko, ponieważ w zasadzie to gdzie by nie spojrzeć - iluminacja. Zewsząd słychać detonacje, a na niebie wprost trudne do opisania efekty świetlne. Po części "artystycznej" wracamy do domu, coś ciepłego na ruszt i świętujemy dalej..... Niestety wszystko co dobre szybko się kończy, więc o szóstej lulu i kimka do dziesiątej. O dwunastej śniadanio- obiadek, dwie godzinki relaksu strój sportowy i bieg noworoczny. Tak się fajnie złożyło, że pierwszy stycznia to dwie jedynki, a mnie wyszło jedenaście kilometrów. Przyjmuję to jako dobry znak, a w ogóle w ubiegły nowy rok też biegałem i cały rok był w zasadzie OK Więc jestem dobrej myśli i mam nadzieję, że w tym roku zaliczę M A R A T O N ! Ktoś powiedział: "że nadzieja jest matką głupich, ale podobno każda matka dba o swoje dzieci".... Po biegu noworocznym, prysznic i jak nowonarodzony znowu do ..... stołu. Kawa, serniczek (pycha) pogaduchy, potem noworoczna Msza Św. no a wieczorkiem oczywiście.... "Forrest Gump" Oglądam ten film któryś raz z rzędu i za każdym razem to prawdziwa uczta kinomana. Tak najbardziej podoba mi się i lubię ten film oglądać na dużym ekranie, ale w telewizornii też nie odpuszczam. Dziś, aby kontynuować dobry początek "dołożyłem" jeszcze "dyszkę" i tym sposobem  pierwsze kilometry mam za sobą....Jedna rzecz tylko nie daje mi spokoju, wczoraj kiedy już wracałem z biegania, chociaż wcześniej też; niektórzy napotkani ludzie dziwnie mi się przyglądali. Jeden gościu który miał chyba "za ciasne" buty patrzył jakby zobaczył jakąś zjawę albo co najmniej stado truchtających białych myszek.....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szukaj na tym blogu:

Translator

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13