Orzechową rzekę he,he...
Ostatnie poranne wyjście. Wcześniejsze niż dotychczas, więc postanowiłem na bosaka, plażą doturlać się hi,hi... do ujścia "brązowej" rzeczki;)
Dziś tylko czternaście stopni powyżej zera. Odpuściłem kąpiel w Bałtyku. Za to nabiegałem osiem kilometrów:)
Dzisiaj *wysyp* szybciej przebierających nogami. Normalnie jak "grzybow po deszczu" he,he... Może dlatego, że niedziela?
Koniec tegorocznej ORKi, tzn. Obozu kondycyjno regenerujacego:) Przez tydzień nabiegałem czterdzieści cztery kilometry. W tym jeden start w Jarosławcu na 15km. A z MLP wychodziliśmy ponad dziewięćdziesiąt.
Fajnie było! Jednak czas wracać, bo bardzo tęsknię za wnusiami Wiktorką i Martynką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz