he,he... czyli dwie godziny lekcyjne gimnastyki były wczoraj. Tydzień postartowy "rządzi się swoimi prawami;) Zaraz *po* - na drugi dzień w poniedziałek roztruchtanie, a dzisiaj dwu i pół kilometrowy dobieg do parku Lisiniec i dziesięć stumetrowych przebieżek dla odmulenia i przewietrzenia płucek hi,hi... Pomiędzy każdą kolejną setka "świńskiego" truchtu zwanego teraz slow running;) Na początku było ciężko:( ale po każdej kolejnej coraz lepiej:) W sumie fajna siódemka wyszła:)) Lecz najbardziej cieszy mnie, że pośladek chciał współpracować he,he... Do tego "skutki uboczne" startu przeszły i mogę powiedzieć wróciłem do "świata żywych" hi,hi...
Jutro labowanie;) przed piątkową dychą w ramach Korespondencyjnego BIEGU NA MONTE CASSINO w hołdzie polskim żołnierzom poległym w bitwie 1944 roku.
W zasadzie nie biorę udziału w biegach wirtualnych. To jednak jest wyjątkowe wydarzenie, bo mogę moje bieganie dedykować ś.p. Adamowi Tęcza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz