he,he... przed południem na Bialską zwaną też Aleją Brzozową. Zahaczyłem poza tym o Lasek Wilka za Sanktuarium Krwi Chrystusa. Obiad *proszony*, więc luzik nie trzeba obierać ziemniaków;) i można spokojnie polotać jak mawia mój kolega biegacz hi,hi...
Było rewelacyjnie! Temperatura w okolicach zera, choć pewnie odczuwalna niższa. Prószący śnieżek, mięciutko pod stopami i bielutko dookoła:))
Tempo *ekonomiczne* czyli langsum, langsum... Uwielbiam bieganie *po białym*, a za młodu nie cierpiałem zimy he,he... Marzyłem, żeby jak bociek jesienią odlecieć do ciepłych krajów i wrócić wiosną hi,hi... Ciągle marzły mi dłonie, stopy i każdej zimy jak nie choróbsko grypopodobne to zapalenia ucha, albo inna przypadłość.
Odkąd regularnie biegam cały rok i morsuję na okrągło;) przechodzę infekcje rzadko, lekko i krótko:)) Aha i polubiłem zimę!!
Wydreptałem jedenaście kilometrów z "hakiem" i najważniejsze mega dawkę endorfin hi,hi...
Cytat dnia:
"Wszystko mogę w Tym, Który mnie umacnia" - Flp 4,13
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz